Reklama
Rozwiń

Pobożne życzenia prezydenta i premiera

Pod koniec roku telewizja publiczna zaczęła w błyskawicznym tempie wypełniać misję. Oczywiście misję wobec ośrodków władzy. Kiedyś było prościej, bo władza była jedna, teraz są dwie, i jak w sobotę po "Wiadomościach" wywiad miał pan prezydent, to oczywiste, że w niedzielę pojawił się pan premier.

Publikacja: 26.12.2007 22:17

Niestety, nie byli traktowani równo. Głowie państwa w Warszawie podano herbatę, którą troskliwie osłaniał rękami. Szef Rady Ministrów w Sopocie nie dostał nawet szklanki wody. Dżentelmeni bardzo też różnili się w sferze życzeń.

– A życzenia na przyszły rok? – przypomniał sobie na koniec Lech Kaczyński. – Przede wszystkim, żeby polityka, którą prowadzimy... – zawahał się – prowadziliśmy, w istocie nie załamała się.

Ponieważ pan prezydent nie jest pewien, czy politykę prowadził, czy prowadzi, warto przypomnieć, że rządził, rządzi i będzie rządził. Jeszcze trzy lata. – Ja nie oczekuję cudów. Ja oczekuję tylko, że nie będzie gorzej – konkludowała głowa państwa.

– Życzyłbym panu prezydentowi i sobie, żeby każdy następny miesiąc był lepszy – mówił Donald Tusk. – Chciałbym, żeby ten najbliższy rok czy dwa lata w polskiej polityce były czasem oddechu, spokoju, ulgi, przede wszystkim ze strony ludzi, obywateli, żeby nie byli świadkami takiej nieustannej bijatyki politycznej.

To ostatnie życzenie zwyczajowo nazywa się pobożnym, bo żeby polscy politycy się nie tłukli, po prostu nie jest możliwe.

Pan prezydent miał grzeczniejszego dziennikarza, który prosił o wybaczenie, że spyta o plany sylwestrowe. Prezydent wybaczył i odpowiedział: – Jeszcze się zastanawiamy, jeśli chodzi o żonę, czy spędzimy go w Juracie.

Z kolei dziennikarz od premiera bezwzględnie zaatakował pytaniem o dania wigilijne – A bigos to trzeba gotować, gotować i gotować – odpowiedział premier Tusk, który zapewne jeszcze niejeden bigos nam uwarzy.

Skomentuj na blog.rp.pl/lutomski

Niestety, nie byli traktowani równo. Głowie państwa w Warszawie podano herbatę, którą troskliwie osłaniał rękami. Szef Rady Ministrów w Sopocie nie dostał nawet szklanki wody. Dżentelmeni bardzo też różnili się w sferze życzeń.

– A życzenia na przyszły rok? – przypomniał sobie na koniec Lech Kaczyński. – Przede wszystkim, żeby polityka, którą prowadzimy... – zawahał się – prowadziliśmy, w istocie nie załamała się.

Komentarze
Szymon Hołownia u Adama Bielana, czyli Jarosław Kaczyński osiągnął swój cel
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Bądźmy mężami stanu!
Komentarze
Instytut Pileckiego, czyli czy każda rewolucja musi się kończyć na gruzach?
Komentarze
Bogusław Chrabota: Których narodów nie chce w Polsce Jarosław Kaczyński?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Hejt, hipokryzja i Hołownia, który się spotyka z Kaczyńskim