Niestety, nie byli traktowani równo. Głowie państwa w Warszawie podano herbatę, którą troskliwie osłaniał rękami. Szef Rady Ministrów w Sopocie nie dostał nawet szklanki wody. Dżentelmeni bardzo też różnili się w sferze życzeń.
– A życzenia na przyszły rok? – przypomniał sobie na koniec Lech Kaczyński. – Przede wszystkim, żeby polityka, którą prowadzimy... – zawahał się – prowadziliśmy, w istocie nie załamała się.
Ponieważ pan prezydent nie jest pewien, czy politykę prowadził, czy prowadzi, warto przypomnieć, że rządził, rządzi i będzie rządził. Jeszcze trzy lata. – Ja nie oczekuję cudów. Ja oczekuję tylko, że nie będzie gorzej – konkludowała głowa państwa.
– Życzyłbym panu prezydentowi i sobie, żeby każdy następny miesiąc był lepszy – mówił Donald Tusk. – Chciałbym, żeby ten najbliższy rok czy dwa lata w polskiej polityce były czasem oddechu, spokoju, ulgi, przede wszystkim ze strony ludzi, obywateli, żeby nie byli świadkami takiej nieustannej bijatyki politycznej.
To ostatnie życzenie zwyczajowo nazywa się pobożnym, bo żeby polscy politycy się nie tłukli, po prostu nie jest możliwe.