Dla mnie ten wyrok jest szokujący, bo oznacza, że człowiek jest towarem, którym można handlować. Dziecko zostaje zrównane z samochodem, za który można otrzymać odszkodowanie, albo z jakimś zepsutym czy wybrakowanym czajnikiem. W obliczu tak rozumianego prawa człowiek i przedmiot niczym się nie różnią i to jest straszne.
Miałam okazję rozmawiać w zeszłym roku z panią Wojnarowską. Powiedziała mi wtedy, że jest szczęśliwa, iż ma dwoje dzieci, i nigdy nie żałowała, że je urodziła. A jeśli kiedykolwiek miała żal, to raczej dotyczył sprawowania opieki czy pomocy.
W związku z tym nie rozumiem ani postępowania rodziców, ani wyroku. Bo czemu miałoby służyć badanie prenatalne? Przecież nie pozbawiłoby dziecka defektu genetycznego. Chyba że matka podjęłaby decyzję, że nie chce chorego dziecka, i postanowiła je zabić.
Przeraża mnie myśl, że w takiej sytuacji zabicie dziecka nie kosztowałoby podatników ani złotówki, a to, że ono żyje, będzie kosztować ich 200 tys. plus odsetki i comiesięczna renta. Niestety, podejrzewam, że to chęć uzyskania korzyści finansowych zadecydowała o procesie, czego konsekwencją jest tak bulwersujący wyrok. Nie wiem, czy teraz takie procesy i wyroki staną się czymś powszechnym, nie wiem, czy zwyrodnienie sięgnie tak daleko. Dla mnie już rozważania na ten temat są poniżej godności człowieka.