Jak było możliwe, aby w Polsce bezpośrednio po Holokauście wymordowano, powiedzmy, blisko dwa tysiące Żydów? Jeśli normalni ludzie powinni zrobić wszystko, aby ofiarom ludobójstwa pomóc, a Polacy na taką skalę dokonują ich pogromów, świadczy to o tym, że są narodem głęboko zdeprawowanym, a antysemityzm jest ich dominującym uczuciem.
Przy takim ujęciu mniejsze znaczenie mogą mieć uszczegółowienia dowodzące, że wiele z tych mordów miało tło rabunkowe, a wielu Żydów zabito nie jako Żydów, ale członków aparatu represji komunistycznego państwa.
W rzeczywistości jednak wyobrażenie, że ludzie walczący o byt w czasach odczłowieczonych odczuwają empatię wobec grupy naznaczonej i szczególnie prześladowanej, jest naiwne i fałszywe. Chcielibyśmy, aby tak było, i taka właśnie winna być norma, nie znaczy to jednak, że jest to norma statystyczna. Ludzie łatwo przyzwyczajają się do traktowania innych jako podludzi. W czasach szczególnych, jak lata Zagłady, kiedy problemem jest przeżycie, przyzwyczajenie to następuje wyjątkowo szybko.
Nie jest to okoliczność łagodząca dla ludzi zmieniających się w bestie. Musimy jednak zdać sobie sprawę, że liczba bestii w takich czasach wzrasta niepomiernie i nie jest to efekt szczególnych dyspozycji Polaków. Naiwne podejście do natury ludzkiej powoduje natomiast, że wyjątkowo surowo traktujemy realnych ludzi i ich wspólnoty.
Naiwność zmienia się w ich łatwe potępienie. W nieludzkich czasach dużo trudniej być człowiekiem. Dowodzi tego historia ludzkości. Zrozumienie tego przeszkadzałoby jednak Grossowi w przeprowadzeniu dowodu na założoną uprzednio tezę.