Reklama
Rozwiń
Reklama

Co pan prezydent trzymał pod stołem

Wynik pana prezydenta jest doprawdy znakomity: 5 minut 32 sekundy. Tyle trwało zwycięskie orędzie. Głowa państwa od początku narzuciła mordercze tempo i zająknęła się przy słowie "militarnie". Teleprompter biegł jak szalony, a mówca jak burza – od przeszkody do przeszkody: "udało mi się podnieść na bardzo wysoki poziom", "zbudowaliśmy blok", "nie ma miejsca na pogoń", "robiłem, robię i będę robił wszystko" – to tylko wybrane cytaty w telegraficznym skrócie. Była też świetna poezja niezbędna w każdej relacji sportowej: "Traktat, który będąc dzieckiem mądrego kompromisu, dobrze wpisuje nasz polski interes w interes Wspólnoty".

Publikacja: 20.08.2008 22:46

Ekipa Tuska zaspała już na starcie, zgłaszając swojego zawodnika dzień po teamie Kaczyńskiego. Sędziowie mieli też wątpliwości, czy premier może w ogóle startować w kategorii orędzie, czy tylko przemówienie do narodu. Szef rządu w związku z tym wszystkim oświadczył: "Zrezygnowałem".

Prezydent triumfował: "Muszę przyznać, że się ubawiłem, jak się dowiedziałem, że premier ma wystąpić po mnie. Ale nie żartujmy z państwa".

Zachwyceni byli komentatorzy: "Mnie się przemówienie prezydenta podobało, prezydent mówił rzeczy, do których ma prawo" – relacjonował Marek Jurek. Chwilę później zaś analizował: "Aspekt letniowiejski padł w orędziu, taki plan z trawnikiem na werandzie. To jest lepsze niż popisy Jacka Kurskiego".

Za zmianę trenera z Kurskiego na Kamińskiego chwalili prezydenta chyba wszyscy. Wybrzydzali tylko eksperci w TVN 24, m.in. Wiesław Gałązka: "Był źle usadzony. Trzymanie ręki pod blatem, gdzieś na kolanie, nawet jeśli przyjmiemy, że jest to pozycja zmęczonego wojownika, to jednak nie była dobra pozycja".

Całkowicie mylna diagnoza. Lech Kaczyński nie trzymał ręki pod stołem ze zmęczenia. Interpretacje mogą być dwie. Każdy, kto widział choć jeden western, wie, że kowboj trzyma pod stołem kolta. Każdy, kto był w kasynie, wie, że gracz trzyma w rękawie asa. Tak czy owak, prezydent musiał być przygotowany, że premier może w każdej chwili wejść. Na wizję.

Reklama
Reklama

Ekipa Tuska zaspała już na starcie, zgłaszając swojego zawodnika dzień po teamie Kaczyńskiego. Sędziowie mieli też wątpliwości, czy premier może w ogóle startować w kategorii orędzie, czy tylko przemówienie do narodu. Szef rządu w związku z tym wszystkim oświadczył: "Zrezygnowałem".

Prezydent triumfował: "Muszę przyznać, że się ubawiłem, jak się dowiedziałem, że premier ma wystąpić po mnie. Ale nie żartujmy z państwa".

Reklama
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego afera z działką pod CPK nie cichnie, czyli co najbardziej martwi PiS
Materiał Promocyjny
Aneta Grzegorzewska, Gedeon Richter: Leki generyczne też mogą być innowacyjne
Komentarze
Estera Flieger: Kultura, głupcze. Dla Donalda Tuska to niestety tylko gadżet
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Wynik wyborów w Holandii nadzieją dla Europy
Komentarze
Bogusław Chrabota: Spotkanie Donald Trump-Xi Jinping w Busan. Topór wojenny nie został zakopany
Materiał Promocyjny
Raport o polskim rynku dostaw poza domem
Komentarze
Zuzanna Dąbrowska: KO żartuje z poważnych spraw, a PiS śpi w skarpetkach
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Reklama
Reklama