Ja podejrzewam, a nawet mam pewność,że działacz ten jest kompletnym ignorantem, który biologię zaliczył w szkole chyba tylko dzięki ściąganiu. Ciekaw jestem, jakim sposobem jego zdaniem nieczyste geny opanowują środowisko. Może wiatr przenosi je z jednego pola na drugie? Może spływają w ziemię z wodą deszczową?
Cytowany działacz sądzi chyba, że jeśli pasie się zwierzęta GMO, to zmodyfikowane geny przechodzą w procesie trawienia do organizmu. Gdyby tak było w istocie, człowiek jedzący dużo ryb sam stawałby się po części rybą, a dzieciom pijaków rosłaby na głowach ziemniaczana nać.
Gdybyż to był wyjątek! Przeraża mnie łatwość, z jaką różni nawiedzeni obrońcy przyrody, łączący gruntowny brak wykształcenia z ideologiczną zajadłością, szerzą w mediach przeraźliwą ciemnotę, strasząc prostych ludzi zagrożeniami równie realnymi jak uschnięcie ręki dziecka, które próbowało uderzyć mamusię.
Upowszechniane przez nich zabobony stają się potem wytyczną działania dla równie niedouczonych polityków, skwapliwie podchwytujących wszelkie modne bzdury. Dzieje się to przy kompletnym milczeniu naukowców, którzy boją się narazić ciemnej masie i politycznej poprawności.
Czemu milczycie, panowie profesorowie? Czemu nie nazwiecie ciemnoty i zabobonu ciemnotą i zabobonem? Czemu nie napomnicie mędrków wygadujących brednie – na przykład właśnie o GMO – w mediach i głupich polityków usiłujących w imię zabobonnego strachu przed nauką zakazać odkryć i wynalazków, na których korzysta cały cywilizowany świat?