Otóż – jak poinformował wspomniany tygodnik – aby skompromitować obecny rząd, prezydent Kaczyński nie zawetuje przygotowywanej przez Platformę reformy zdrowia ani nawet nie prześle jej do Trybunału Konstytucyjnego.

Co więcej, posłowie PiS nie będą sabotować prac nad ustawą w komisji. „Będą oczywiście wygłaszać płomienne protesty… ale w rzeczywistości się postarają, aby w toku prac nie uległy one [projekty PO] zasadniczym zmianom”. PiS pozwoli, żeby przygotowana przez Ewę Kopacz reforma weszła w życie, zaczeka kilka miesięcy, aż doprowadzi to do krachu całego systemu usług medycznych i konfliktu z Komisją Europejską (przewidziany sposób oddłużania szpitali łamie ponoć unijne zasady udzielania pomocy publicznej), a potem spacerkiem pójdzie do wyborów, w tej sytuacji właściwie z góry wygranych.

Nawet Machiavelli, trzeba przyznać, nie wpadł nigdy na tak perfidny pomysł, żeby skompromitować przeciwnika, po prostu pozwalając mu pokazać, co naprawdę potrafi. Co prawda trzeba na jego obronę powiedzieć, że nigdy nie miał do czynienia z Ewą Kopacz.

Podzielam oburzenie. PiS, pozwalając PO reformować Polskę, a zwłaszcza prezydent, nie sięgając po przysługujące mu prawo weta, znowu stawia partyjne interesy przed dobrem państwa. To skandal dający się porównać tylko z tym, jaki niewątpliwie ogłosiłby „Newsweek”, gdyby się dowiedział, że, wręcz przeciwnie, Lech Kaczyński zamierza reformy minister Kopacz zawetować, a posłowie PiS będą się starali najgorsze zapisy poprawiać w sejmowej komisji.