Orliński opowiada o szkoleniu medialnym, jakie z dziennikarzami "GW" przeprowadził "Wybitny Publicysta Telewizyjny (w skrócie WPT)".
Stugębna plotka, jaka krąży po Warszawie, głosi, że chodzi o samego Tomasza Lisa. Cóż gwiazda TVP miała do powiedzenia podwładnym Adama Michnika?
"WPT przemówił do nas z pozycji kogoś, kto nam ogólnie dobrze życzy, ale jest zrozpaczony naszą telewizyjną indolencją" – ujawnił Wojciech Orliński. "Według WPT "Gazeta" po prostu nie ma atrakcyjnych telewizyjnych dyskutantów. Skrytykował naszych autorów pojawiających się w telewizji (zwłaszcza skłonność Ewy Milewicz do uśmiechania się w milczeniu i swobodny strój Piotra Pacewicza)".
Ponadto szacowny prelegent miał naszym kolegom z Czerskiej małodusznie wymawiać, że przychodzą do telewizji w "tiszertach". Orliński cytuje także najpoważniejszy zarzut autora szkolenia: "Dziennikarze "GW" nie potrafią odegrać podejścia bardziej emocjonalnego, niż mają je w rzeczywistości (...). Chodzi o to, że gdy oponent reprezentujący poglądy konserwatywne powie, że jest za kastracją pedofilów, nie wolno przed kamerą odpowiedzieć na to spokojnym tonem o prawach człowieka, bo w oczach publiczności przed telewizorami wygra wtedy nakręcający emocje konserwatysta. Zwłaszcza jeśli będzie miał krawat".
Orliński szczerze przyznaje: "Porady WPT przyjęliśmy raczej nieufnie, z sali padały pytania typu "po co nam w ogóle obecność w telewizji?". WPT odpowiadał, że mamy ewidentny problem wizerunkowy, jesteśmy postrzegani przez Szarego Człowieka jako oderwani od życia aroganci".