Dekret Rady Państwa był złamaniem konstytucji PRL. Prawdę mówiąc nie czuję specjalnej mięty do konstytucji PRL, ale uznanie dekretu z 12 grudnia 1981 za bezprawny byłoby jasnym i precyzyjnym nazwaniem, tego, co się wówczas stało. Decyzja Trybunału Konstytucyjnego byłaby już nie publicystyczną oceną, że stan wojenny był złem, ale formalnym stwierdzeniem przez wysoki urząd niepodległego państwa, że były to działania bezprawne. Byłby to ważny symbol.
Znaki i symbole mają w życiu publicznym ogromne znacznie. Brak właściwego nazwania rozmaitych wydarzeń i zachowań powoduje zamazywanie ocen, relatywizację wszystkiego i dramatycznie utrudniają budowania porządku prawnego i moralnego w wolnym państwie. Efekty tego widać, kiedy liderzy postkomunistycznego – jednak jak się okazuje ciągle postkomunistycznego - SLD zapowiadają na rocznicę stanu wojennego składanie hołdu nie ofiarom tamtych wydarzeń, ale ich sprawcy – Wojciechowi Jaruzelskiemu.
Oczywiście ważne jest też, by osoby, które były w jakikolwiek sposób poszkodowane, a do dziś nie mogą ubiegać się o odszkodowania, uzyskały taką możliwość. Choć poszkodowani byli niemal wszyscy obywatele Polski. I rodziny tych, którzy zginęli, i ci, którzy siedzieli w więzieniach i ci, którzy musieli emigrować i setki tysięcy cichych ofiar – ludzi, którzy tracili pracę, możliwość awansu, którym złamano życie w mniej spektakularny sposób.
Poszkodowane jest całe pokolenie, któremu zabrano możliwości i nadzieję na normalny rozwój. Polska, która straciła szansę na modernizację. Wszyscy jej obywatele — na życie w wolności. Dziś, kiedy niektórzy – z trudnych do pojęcia powodów chcą gloryfikować generała, warto przypominać o tym, co wówczas stało się naszym krajem. Skutki tej degradacja cywilizacyjna, materialnej i kulturowej ponosimy do dzisiaj i będziemy ponosić jeszcze długo.
Aktem, który do tego wszystkiego doprowadził – był dekret o stanie wojennym. Jego unieważnienie byłoby bardzo mądrą decyzją.