Reklama

Watahy poprawności

Obciążanie autora telewizyjnej szopki noworocznej za wypowiedzi jego bohaterów jest przejawem infantylizmu

Aktualizacja: 05.01.2009 19:42 Publikacja: 05.01.2009 19:41

W programie "Loża prasowa" w TVN 24 prowadząca oburzyła się na wyskok diabła z "Szopki noworocznej" emitowanej w TVP. Otóż szatan, komentując tekst szopkowego Lecha Kaczyńskiego, stwierdza: "...prędzej naród wybierze wyszczekaną babę, geja, świra, komucha, a nawet Murzyna...". Co uzupełnia szopkowy Radek Sikorski: "nie chcą dorżnąć watahy, sama się dorzyna".

Do oburzenia na diabła dołączyli: Piotr Stasiński ("Gazeta Wyborcza") i Adam Szostkiewicz ("Polityka"). Piętnowanie demona jest rzeczą godziwą. W "Loży prasowej" jednak do odpowiedzialności za szatana pociągnięty został autor szopki Marcin Wolski. Obciążanie autora za wypowiedzi jego bohaterów jest przejawem infantylizmu, więc u przytoczonych komentatorów – nie dziwi.

Tyle że w tym wypadku diabeł zachowywał się przyzwoicie i używał określeń zgodnych z poprawnością polityczną. Strach pomyśleć, co by się działo, gdyby mówił o pedale i czarnuchu – czego w końcu można się po nim spodziewać. Czyżby był to poprawnościowy odruch Pawłowa – tzn. ślinienie się (z wściekłości) na dźwięk określonych słów, kiedy padają z niewłaściwej strony?

Stasiński demonstrował ten syndrom konsekwentnie. Wygłosił filipikę wymierzoną w Wolskiego, powtarzając to, co zostało napisane w "Gazecie" – że szopka była skandalicznie propisowska.

Rzeczywiście, bracia Kaczyńscy nie toczyli w niej – z każdym pojawieniem się – piany, a zbrodnie Zbigniewa Ziobry nie były głównym tematem. Kpin z PO było więcej, co wydaje się zrozumiałe, bo akurat to ta partia sprawuje władzę. Ale spece od poprawności nie dadzą się zwieść. Stasiński, redaktor gazety, która broni dorobku komunistycznej Polski, określił Wolskiego jako "koncesjonowanego satyryka PRL". Wolski sytuował się wówczas na granicy tego, co było dopuszczalne – ale nie o to tu chodzi. Chodzi o to, jaki jest jego stosunek do "Wyborczej" dziś.

Reklama
Reklama

Stasiński oburzył się jeszcze, że w szopce Obama śpiewa "Bananowy song"; w rzeczywistości śpiewał "Obamowy song", ale jakie ma to znaczenie?

Stasiński zajmował się poziomem Wolskiego. Poziomem Stasińskiego nie zajmował się nikt. Słusznie.

[ramka]Skomentuj [link=http://blog.rp.pl/wildstein/2009/01/05/watahy-poprawnosci/]na blogu[/link] [/ramka]

Komentarze
Jędrzej Bielecki: Pakt migracyjny to papierowy tygrys
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Donald Tusk może odebrać KO zdolność koalicyjną
Komentarze
Bogusław Chrabota: Historia templariuszy wciąż jest aktualna
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Wielka ceremonia ku czci Donalda Trumpa w Szarm el-Szejk. Bez udziału Polski
Komentarze
Stefan Szczepłek: Litwa – Polska 0:2. Polonez opus 2
Reklama
Reklama