W trakcie wzruszającej i niezwykle przygnębiającej jednocześnie mszy pogrzebowej w Bazylice Mariackiej najtrafniej to wyzwanie podsumował o. Ludwik Wiśniewski: „Nie można być dłużej obojętnym na panoszącą się truciznę nienawiści na ulicach, w mediach, w internecie, w szkołach, parlamencie, a także w Kościele”. Po tym co się wydarzyło powrót do logiki totalnej polaryzacji będzie dla wszystkich niemal na pewno dużo trudniejszy. W tym sensie polityka jaką znam, na pewno już się zdezaktualizowała.
W pewnym sensie „reset” polskiej polityki po tragedii w Gdańsku jest nieodwołalny, nawet jeśli wysoka temperatura sporu powróci bardzo szybko. Nie będzie jednak dla niej tak pełnej akceptacji czy obojętności wobec niej, jaka była wcześniej. W podwójnym roku wyborczym może to oznaczać, że metody z kampanii w poprzednich latach nie będą już możliwe do stosowania czy przynajmniej tak skuteczne jak poprzednio. Wspólne przesłanie mówców: nie może być akceptacji czy obojętności wobec nienawiści, która zabiła prezydenta Gdańska może stać się początkiem nowej polityki, w której od polaryzacji ważniejsza będzie wspólnota i braterstwo. Jeśli tego właśnie będą oczekiwać wyborcy, to wtedy wszystkie modele i metody działania z lat poprzednich mogą okazać się w dużej mierze nieaktualne. A generałowie zawsze toczą poprzednie wojny - ta maksyma pasuje też bardzo dobrze do polityki. Reakcje na niektóre wydarzenia w tym tygodniu, wpisujące się w logikę polaryzacji, dobrze to pokazują.
Chwila, którą przeżywamy teraz, już się nie powtórzy. Przestrogi, że zmarnowano potencjał budowania wspólnoty po wydarzeniach takich jak katastrofa w Smoleńsku czy śmierć Jana Pawła II, paradoksalnie sprawiają, że nacisk na to, by kolejna szansa na polepszenie tego, jak wygląda język i styl debaty publicznej, będzie bardzo duży.
Nadzieje na nastanie całkowitej „nowej ery solidarności” są zapewne płonne. Ale gdy odczuwa się autentyczną solidarność mieszkańców Gdańska i z mieszkańcami Gdańska w ubiegłym tygodniu, to jest pewne, że powrotu w stu procentach do „business as usual” już nie będzie. Muszą pamiętać o tym wszyscy, którzy szykują się do podwójnej kampanii wyborczej. Jej początek za około miesiąc, gdy prezydent Duda oficjalnie, pod koniec lutego, ogłosi kampanię do Parlamentu Europejskiego.
Na przygotowanie nowych planów jest coraz mniej czasu. A złe wyczucie nowych społecznych emocji może mieć decydujące znaczenie dla wyników wyborów do Sejmu. Teraz ta kampania wydaje się bardzo odległa. Ale już wkrótce będą zapadać najważniejsze dla jej kształtu decyzje. Jednak po tym, co się wydarzyło, pewności, co do skuteczności jakichkolwiek działań czy znaczenia pewnych politycznych faktów, już nie ma. I to jest być może najważniejszy polityczny wniosek po tragedii w Gdańsku.