Miło było patrzeć i słuchać, jak zgodni są byli szefowie resortu spraw wewnętrznych. „To jest to, co my obydwaj zresztą przy poprzednich powodziach mówiliśmy, że Rządowe Centrum Bezpieczeństwa musi doskonale działać”. Można było odnieść wrażenie, że za czasów panowania obu ministrów deszcz nie padał. Chociaż w pewnym momencie poseł Kalisz się zreflektował i przyznał: „My doskonale wiemy, że powodzi się nie zapobiegnie, prawda”.
Ale to stwierdzenie nie powstrzymało go przed totalną krytyką rządu: „To jest skandalem, że dopiero na etapie sejmowym gdzieś tam przeforsowano ten zapis, że te specjalne ustawy powodziowe dotyczą tylko powodzi majowej i czerwcowej. Jeśli to się potwierdzi, to jest skandalem, dlatego że, jak widać, powodzie się w Polsce zdarzają”. „Uważam – kończył wywód poseł SLD – że trzeba to znowelizować i nie robić ustawy epizodycznej, ale dla kolejnych powodzi”.
Inny pomysł na nowelizację ma jednak marszałek Grzegorz Schetyna, który kilkanaście minut później oświadczył w Sejmie: „Chodzi o to, żebyśmy do maja i czerwca mogli dodać także kwestię powodzi z ostatnich dni, czyli z sierpnia, i tego będzie dotyczyła ta nowelizacja”.
Nasz parlament w robieniu ustaw epizodycznych osiąga z pewnością mistrzostwo świata i strach pomyśleć, co będzie, gdy klęska żywiołowa zaskoczy władzę 29 lutego.