Owszem, kłopot byłby znacznie większy, gdyby z list Ruchu wystartowali politycy PiS kojarzeni z Radiem Maryja – ci wybrali lojalność wobec swojej partii, ale to nie oznacza, że ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego może przejść nad RPE do porządku. W polityce bowiem nie zawsze działa dodawanie, ale odejmowanie jest już regułą. Po wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2014 r. Kaczyński zrozumiał, że musi zaproponować sojusz Zbigniewowi Ziobrze i Jarosławowi Gowinowi. Ich partie nie miały sił przekroczyć progów wyborczych, ale rozpraszały głosy prawicy. Biorąc ich na pokład, Kaczyński sprawił, że wszystkie głosy, które padły na partie prawicowe, poszły na jego konto. Nie chodziło więc o to, co Gowin z Ziobrą przyniosą ze sobą, lecz raczej o to, by nie odjęli nawet 1 proc. głosów.

Czytaj także: O. Rydzyk nie zaszachował PiS

Powstanie nowych sił na prawicy jest dla PiS bardzo niekorzystne. Ruch Prawdziwa Europa, na który składa się kilka organizacji katolickich, m.in. Prawica Rzeczypospolitej Marka Jurka, może zebrać głosy tej części katolików, którzy są rozczarowani faktem, że PiS od trzech lat – wbrew obietnicom z kampanii wyborczej – nie zrobił nic w sprawie ochrony życia. Zresztą postawienie teraz przez Jarosława Kaczyńskiego na spór światopoglądowy dotyczący LGBT można odczytywać właśnie jako próbę odzyskania tej części konserwatywnego elektoratu. Jednocześnie budowana przez Janusza Korwin-Mikkego i środowiska narodowe prawicowa Konfederacja może stać się ofertą dla tych, którzy za głównego wroga uznają Brukselę i otwarcie głoszą hasło wyjścia Polski z Unii Europejskiej. Część głosów antyestablishmentowej prawicy może też paść na partię Pawła Kukiza, który mimo odejścia większości jego dotychczasowych współpracowników wciąż może liczyć w sondażach na pewne 5 proc. głosów.

Większość sondaży pokazuje, że PiS i Koalicja Europejska będą się bić do ostatniej chwili bez pewności zwycięstwa. I dlatego każda partia, która jest w stanie zajść PiS od prawej strony, może przesądzić o tym, że PiS – nawet choćby o włos – przegra z KE. A nawet symboliczna przegrana w majowych wyborach może jesienią kosztować go władzę. Dlatego należy się spodziewać, że PiS teraz będzie znacznie ostrzej walczyć z Korwinem, narodowcami czy Ruchem Prawdziwa Europa niż z PO. Wyborców Koalicji Europejskiej i tak Jarosław Kaczyński do siebie nie przekona. PiS musi przemyśleć czym przekonać do siebie korwinowców, sympatyków ONR i narodowców, a także katolickie środowiska pro-life.