Wybory na Ukrainie: By cud sankcji nie przeminął

Od wyniku wyborów zależy wizerunek Ukrainy. Jeśli się pogorszy, do akcji przystąpią unijni zwolennicy „normalizacji” stosunków z Kremlem.

Aktualizacja: 28.03.2019 23:03 Publikacja: 28.03.2019 19:27

Wybory na Ukrainie: By cud sankcji nie przeminął

Foto: AFP

Unia Europejska mężnie wykazuje od kilku lat solidarność z Ukraińcami. Sankcje za agresję na wschodzie Ukrainy i aneksję Krymu są wciąż przedłużane.

Jest tylu oskarżanych o prorosyjskość polityków – od premiera Węgier po rządowych VIP-ów z Austrii czy Włoch – a sankcje nie znikają, mimo że utrzymanie ich wymaga jednomyślności. Jest tyle branż, które się skarżyły, że poniosły straty w związku z rosyjskimi kontrsankcjami, ale nie udało im się niczego wymusić na władzach swoich krajów.

To cud, że trwa to tak długo. Może stał się on faktem dlatego, że w kluczowych sprawach, jak dostawy rosyjskich surowców czy budowa gazociągu do Niemiec, kary nie istnieją. Ale pewnego dnia cud przeminie. Może się to stać niedługo po zakończeniu kariery politycznej przez Angelę Merkel. To w Niemczech sankcje mają głównego zwolennika i to w Niemczech pojawiają się ich główni przeciwnicy – politycy najgroźniejszego lobby moskiewskiego w UE, czyli socjaldemokratycznej SPD, ale także innych partii. Pomysł pogodzenia się Zachodu z aneksją Krymu kołatał w głowie lidera liberalnej FDP, gdy był on kandydatem na szefa niemieckiej dyplomacji.

Dotychczas przeciwnicy karania Rosji w Niemczech byli za słabi, ale to się może zmienić. Podobnie i w innych krajach, a wystarczy jedno państwo, by obalić system sankcji, który powstał z niezgody na łamanie prawa międzynarodowego, na przesuwanie granic. Poparcie społeczne dla powrotu do „normalnych” stosunków z Kremlem jest zaś w sporym stopniu uzależnione od tego, jak postrzegany będzie prezydent Ukrainy. Co będzie głosił, jakie decyzje podejmie we wzbudzających emocje kwestiach, jak wypadnie w spotkaniach z najważniejszymi światowymi graczami.

Niestety, rola Ukrainy w neoimperialnych planach Moskwy się nie zmieniła, nadal jest kluczowa. Pięć lat temu Rosjanie po to, by powstrzymać Kijów przed nieodwracalnym, jak się wydawało, kursem na Europę, doprowadzili do wojny. Odpowiedź Zachodu, sankcje wobec Rosji, jest może i tak lepsza, niż wielu się spodziewało. Ale nie padły żadne poważne zapewnienia, że miejsce Ukrainy jest na Zachodzie. Może to nie takie dziwne, Polska 20 lat po wejściu do NATO i 15 lat po wstąpieniu do UE nie jest powszechnie uważana za Zachód.

Członkostwo Ukrainy w Unii i pakcie północnoatlantyckim to perspektywa tak odległa, że niemal niewidoczna dla tych, którzy w niedzielę pójdą głosować na prezydenta, którego kadencja trwa pięć lat. Niewłaściwy wybór może ją jednak odsunąć w nieskończoność.

Unia Europejska mężnie wykazuje od kilku lat solidarność z Ukraińcami. Sankcje za agresję na wschodzie Ukrainy i aneksję Krymu są wciąż przedłużane.

Jest tylu oskarżanych o prorosyjskość polityków – od premiera Węgier po rządowych VIP-ów z Austrii czy Włoch – a sankcje nie znikają, mimo że utrzymanie ich wymaga jednomyślności. Jest tyle branż, które się skarżyły, że poniosły straty w związku z rosyjskimi kontrsankcjami, ale nie udało im się niczego wymusić na władzach swoich krajów.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Orędzie Andrzeja Dudy. Prezydent patrzy na UE oczyma PiS
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Czy Tusk i Kaczyński zmienią wybory do PE w referendum o przyszłości Unii?
Komentarze
Michał Kolanko: „Zderzaki” paradygmatem polityki szefa PO, czyli europejska roszada Donalda Tuska
Komentarze
Izabela Kacprzak: Premier Kaszub zrozumiał Ślązaków
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Hołownia krytykuje Tuska za ministrów na listach do PE?
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO