Trzydzieści parę lat temu Polska byłaby z niej dumna. Otóż dzięki posłance partii władzy o naszym kraju zrobiło się głośno, a depeszę o dyplomatycznej wymianie zdań przedrukowały lokalne portale nie tylko w amerykańskim interiorze, ale również w dziwnych zakątkach świata. Otóż polska posłanka tak odpowiedziała ambasadorowi obcego mocarstwa, że aż mu w pięty poszło. Naprawdę, w latach osiemdziesiątych takie przygadanie ambasadorowi USA byłoby czymś, z czego partia byłaby dumna.


Dziś dumna z siebie może być wyłącznie poseł Krystyna Pawłowicz, ponieważ jej hejterskie komentarze pod życzeniami szczęśliwej Paschy złożonymi przez ambasador USA Georgette Mosbacher stały się sławne na całym świecie. Niestety wystawiają one samej posłance, jak i niestety całej Polsce, jak najgorsze świadectwo.

Czytaj także: Pawłowicz komentuje życzenia Mosbacher: Chcą nas sprowokować

PiS trzyma posłankę Pawłowicz jako młot na przeciwników politycznych, jako swego politycznego drapieżnika, któremu pozwala się hasać i kąsać politycznych przeciwników. Sęk w tym, że oto pani poseł zaczyna poważnie szkodzić nie tylko sobie, ale również swojemu obozowi dając wpisy, które przez część opinii publicznej odbierane są jako balansujące na granicy antysemityzmu. PiS był przekonany, że ma nad posłanką kontrolę, że używana jest do zagrzewania najtwardszego elektoratu, ale nie ma wpływu na postrzeganie całej partii. Ale w dobie polityki twitterowej nic z tego. Ekscentryczne tweety poseł Pawłowicz idą w świat i nikt nie zastanawia się, że poseł Pawłowicz to nasz rodzimy eksponat z gabinetu osobliwości, lecz rozpowszechnia się przekaz o tym, że posłanka nazwała złożenie życzenia szczęśliwej paschy prowokacją dowodzącą, że amerykańskie bazy nie powinny stać w Polsce. Pani poseł dała sygnał, a już inni użytkownicy twittera wpisywali jawnie antysemickie treści. Tak działa bowiem mechanizm, który PiS uruchomił ponad rok temu przy okazji nowelizacji ustawy o IPN. Politycy partii Jarosława Kaczyńskiego wypinają pierś do orderu przekonując, jaki to wielki sukces dzięki tej ustawie Polska odniosła, bo dzięki temu cały świat dowiedział się, że obozy nie były polskie, lecz niemieckie. Tyle tylko, że przy okazji wypuszczono z butelki dżina antysemityzmu, z którym sam PiS nie potrafi, albo nie chce sobie poradzić. Ukrywane pod płaszczem politycznej poprawności pokłady antysemityzmu eksplodowały pod pozorem walki o dobre imię Polski. I PiS był pewnie przekonany, że będzie w stanie nad tym zapanować, że przecież nie ponosi odpowiedzialności za to, co źli ludzie piszą na twitterze. Dziś widać, w jakim był błędzie.

Jeśli wynikający z podstawowej niewiedzy wpis Pawłowicz, która nie była świadoma, że w tym roku Żydzi i katolicy obchodzili w tym samym czasie paschę i Triduum Paschalne, więc oburzała się, że ambasador składa życzenia z okazji żydowskiego święta nie składając życzeń chrześcijanom (co Mosbacher zrobiła w wielkanocną niedzielę) wywołuję antysemicką falę, którą opisują zagraniczne media, nikt nie zastanawia się, że to nie są wpisy reprezentatywne dla całości polskiej opinii publicznej. Nie, zła opinia idzie w świat.
 
Dociskając pedał gazu w podkręcaniu radykalnych nastrojów, by dopieścić prawy sektor, PiS wyhodował potwora, który teraz psuje opinię nie tylko PiS, ale wszystkim przyzwoitym Polakom. Dobra zmiana była przekonana, że to przecież nie dzieje się na serio, że to tylko twitterowa bańka, margines wyborców. Ale dziś ten margines może nadawać to całej debacie publicznej, a już na pewno psuć nam opinię na świecie. I równocześnie uderzać strategiczny dla naszego bezpieczeństwa sojusz z USA.

A praca polskiego MSZ, świetnego ambasadora w Izraelu czy w Szwajcarii, którzy poświęcają mnóstwo czasu i energii by walczyć ze szkodliwymi stereotypami na temat Polski i Polaków, są niweczone przez kilka wpisów poseł Pawłowicz i jej fanów. Coś co było wyłącznie marginesem na twitterze, nagle zaczyna być czynnikiem w całkiem realnej polityce, nie tylko zagranicznej.

I znów się okazuje, że obciach jest naszym najważniejszym towarem eksportowym.