Wiele wskazuje na to, że warszawiaków do udziału w referendum mogło zniechęcić ostre wejście PiS do kampanii. Również osobiste zaangażowanie Jarosława Kaczyńskiego, który w ostatnich tygodniach często pokazywał się w stolicy mogło odstraszyć sporą część umiarkowanych wyborców. Wielu mieszkańców krytycznie oceniających osiągnięcia Hanny Gronkiewicz-Waltz mogło nie chcieć włączać się w akcję, której beneficjentem byłby właśnie prezes Prawa i Sprawiedliwości.

Potwierdziła się więc stara prawda - PiS potrafi tak zirytować wyborców, by w ostatniej chwili odwrócić korzystne dla siebie trendy. Dlatego Platforma Obywatelska powinna być szczególnie wdzięczna właśnie Jarosławowi Kaczyńskiemu. Tym bardziej, że może to być dla niej przełomowy moment. Po pasmie lokalnych niepowodzeń (Elbląg, Rybnik, Podkarpacie) partii Donalda Tuska udało się obronić swój bastion - stolicę. To zwycięstwo może sprawić, że Platforma – która przez ostatnie miesiące przegrywała w sondażach z PiS – przejmie polityczną inicjatywę i zacznie zmniejszać dystans do rywala. Za kilka tygodni Donald Tusk ogłosi rekonstrukcję rządu i kolejne miesiące mogą należeć do niego. Z tego powodu obrona Warszawy może być dla partii rządzącej sukcesem nie do przecenienia.

Może to być również punkt zwrotny dla Prawa i Sprawiedliwości. Klęska w Warszawie pokazuje bowiem, że ta partia ma nad sobą szklany sufit, którego nie jest w stanie przebić, zaś niechęć do jej lidera wciąż jest jedną z najważniejszych emocji w polskiej polityce. I mimo niezłych sondaży o zdobyciu władzy w całej Polsce PiS wciąż może tylko pomarzyć.

Mieszkańcom Warszawy referendum się opłaciło. W tygodniach poprzedzających głosowanie zobaczyli prezydent stolicy, taką jakiej nie znali: liczącą się z mieszkańcami, przyspieszającą inwestycje i komunikującą warszawiakom swe działania. Ilość dobrych wiadomości i obietnic, które usłyszeli warszawiacy może sprawić, że stolica stanie się wreszcie miastem przyjaznym własnym mieszkańcom. Oczywiście pod warunkiem, że Hanna Gronkiewicz-Waltz się z nich wywiąże. A pewnie powinna. Ponieważ do urn poszedł ponad co czwarty warszawiak pani prezydent dostała jednak żółtą kartkę. Tyle że PiS dostał czerwoną.