Polskiej polityce potrzebny jest nowy powiew. Duopol PiS oraz Platformy już dawno stał się zwyczajnie nudny. Wojna polsko-polska jaką toczą ze sobą od lat te dwa ugrupowania przestała interesować większość Polaków. Bo ile można słuchać tych samych sporów? PiS próbuje odebrać PO władzę imając się różnych metod. Raz mówi językiem nienawiści, raz miłości. Bezskutecznie. Teraz wykorzystując fakty nieprawidłowości przy wyborach samorządowych namawia społeczeństwo do buntu – rzekomo w obronie demokracji i wolności mediów.
Metodą podpalania państwa do polityki od lat usiłują się wedrzeć narodowcy. Ich słynne Marsze Niepodległości, które zazwyczaj kończą się burdami na ulicach stolicy, są tego namacalnym dowodem. Winę za zamieszki zazwyczaj usiłuje się zwalić na tzw. kiboli, ale tak naprawdę mało kto w to wierzy. Radykalizm, nacjonalizm – to hasła, które pojawiają się w głowie na samą myśl o narodowcach.
Twarze, którymi nowa formacja ma przyciągnąć Polaków też już znamy. Artur Zawisza (kiedyś w PiS), Krzysztof Bosak (dawniej najmłodszy poseł z ramienia LPR), Sylwester Chruszcz (przed laty europoseł LPR). A poparcia partii ma ponoć udzielić Mirosław Piotrowski (PiS), europoseł blisko związany ze środowiskiem Radia Maryja. Mieszanka co najmniej wybuchowa. Kiedyś jeden ze startujących w wyborach do parlamentu satyryków stwierdził, że jak Polacy go wybiorą to lepiej nie będzie, ale może będzie weselej. Strach pomyśleć co będzie jeśli wyborcy postawią na narodowców. Wyniki poszczególnych głosowań pokazują, że Polak przy urnie jest nieprzewidywalny.