- Byliśmy zaskakiwani decyzjami Wód Polskich, zarządem z Wrocławia, ale mogliśmy reagować tylko na decyzje, które zapadały poza nami – mówił Kolbiarz. - Sztab kryzysowy nie dyskutował z nami żadnych decyzji, nawet próby kontaktu telefonicznego były trudne. Jeżeli w ogóle do nich dochodziło, rozmowy były bardzo emocjonalne. To były straszne chwile, straszne momenty. Ani konsultacji, ani informacji – powiedział burmistrz.
Na pytanie, czy mieszkańcy miasta byli przygotowani na ewakuację po decyzji o zrzucie wody na Nysę, burmistrz odpowiedział, że zdecydowanie nie. Sytuację pogarszały dramatyczne doniesienia medialne, łącznie z tymi, że na tamie Jeziora Otmuchowskiego są już składane trotyl i dynamit, że brygada saperów z Brzegu Dolnego chce zaminować całą tamę i śluzę.