-Ktoś zarejestrował domenę internetową z moim imieniem i nazwiskiem, po którym następuje końcówka ".pl". Widniejąca pod tym adresem strona internetowa zawiera nieprzyzwoite treści i zdjęcia. Obawiam się, że odwiedzający ją internauci mogą myśleć, że ja jestem jej twórcą. Czy istnieje jakiś sposób na odebranie tej domeny właścicielowi? - pyta czytelnik "Rzeczpospolitej".
Osoba, która uważa, że rejestracja domeny internetowej narusza jej prawa, ma dwie możliwości. Pierwsza - to sądy powszechne, do których można skierować pozew. Głównym mankamentem tej ścieżki jest jednak przewlekłość. Na wyrok sądu cywilnego często czeka się latami.
Dużo szybsze są sądy arbitrażowe. Zgodnie z regulaminem NASK, który rejestruje domeny z końcówką ".pl" (chociaż można to zrobić za pośrednictwem wielu firm), spory są rozstrzygane przez dwa sądy polubowne: działający przy Polskiej Izbie Informatyki i Telekomunikacji od 2002 r. Sąd Polubowny ds. Domen Internetowych oraz funkcjonujący od pięciu miesięcy Sąd Arbitrażowy przy Krajowej Izbie Gospodarczej w Warszawie. Na rozstrzygnięcie czeka się w nich nie dłużej niż dwa - trzy miesiące.
Pozwany nie musi się godzić na postępowanie przed sądem arbitrażowym. Powinien się jednak liczyć z tym, że umowa dotycząca domeny internetowej zostanie wówczas automatycznie rozwiązana. Tak samo dzieje się w wypadku prawomocnego wyroku stwierdzającego, że rejestracja domeny godzi w czyjeś prawa. Wówczas NASK rozwiązuje umowę bez zachowania terminów wypowiedzenia.
Czy czytelnik ma szansę uzyskać korzystny dla siebie wyrok? Musiałby udowodnić, że rejestracja domeny naruszyła jego dobra osobiste. Może to się okazać problematyczne, jeśli właściciel adresu internetowego nazywa się tak samo jak on.