Reklama na stronie internetowej ma tę wadę, że obejrzą ją tylko te osoby, które odwiedzą stronę. Z tej perspektywy dużo skuteczniejsze jest wysyłanie informacji np. o nowych produktach za pośrednictwem poczty elektronicznej. Dzięki temu szansę na zapoznanie się z ofertą mają wszyscy, którzy odbiorą e-maila.
Trzeba jednakże pamiętać o odbiorcach, którzy są zasypywani megabajtami spamu dziennie. Dlatego też ustawodawca wprowadził ograniczenia dotyczące wysyłania informacji handlowej drogą elektroniczną. Wolno to robić tylko wówczas, gdy odbiorca wyrazi na to zgodę.
Przesyłania niezamówionej informacji handlowej zabrania art. 10 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną (dalej zwanej ustawą). Każda reklama, oferta czy chociażby notka na temat nowego produktu jest bez wątpienia informacją handlową. Co więcej, nawet krótka wiadomość o tym, że firma zdobyła nagrodę na targach, jest również taką informacją, gdyż służy promowaniu przedsiębiorcy. Wynika to z definicji informacji handlowej (patrz ramka: Co mówią przepisy).
Co grozi za złamanie tego przepisu? Po pierwsze grzywna w wysokości do 5 tys. zł. Przesyłanie niezamawianej informacji handlowej jest bowiem wykroczeniem. Nie jest jednak ścigane z urzędu, tylko na wniosek pokrzywdzonego, czyli osoby, która otrzymała e-maila z reklamą, chociaż sobie tego nie życzyła.
Po drugie przedsiębiorca musi się liczyć z tym, że trafi do niego skarga do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Przesyłanie niezamawianej informacji handlowej jest bowiem nie tylko wykroczeniem, ale jednocześnie czynem nieuczciwej konkurencji.