Własność intelektualna w Internecie: każde państwo po swojemu

Najwyższy czas na globalną zmianę przepisów dotyczących odpowiedzialności organizatorów aukcji internetowych za naruszenia własności intelektualnej i dopasowanie ich do realiów współczesnej techniki i gospodarki – dowodzi Katarzyna Lasota, doktor prawa, White & Case.

Publikacja: 25.07.2008 08:15

Red

Przepisy powinny być ujednolicone, aby uniknąć tzw. forum shopping ze strony organizatorów aukcji polegającej na tym, że na swoje siedziby i miejsca wykonywania działalności będą wybierać jurysdykcje o najbardziej liberalnych regulacjach dotyczących tej odpowiedzialności, omijając te, w których jest ona dla nich dotkliwa lub niejasno uregulowana, co doprowadzi do pokrzywdzenia konsumentów tam mieszkających.

Potrzeba takiej zmiany wynika przede wszystkim z niejasnej i różnorodnej interpretacji przepisów prawnych – dotyczących odpowiedzialności dostawców usług elektronicznych za zgodność z prawem przesyłanych, przechowywanych lub udostępnianych przez nich treści – dokonywanej przez sądy w różnych krajach.

W Polsce zgodnie z art. 12 – 14 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną (ustawa) odpowiedzialność dostawców usług internetowych za przechowywane dane jest pod pewnymi warunkami wyłączona. Art. 14 ustawy wyraźnie stanowi, że nie ponosi odpowiedzialności za przechowywane dane ten, kto, udostępniając zasoby systemu teleinformatycznego w celu przechowywania danych przez usługobiorcę, nie wie o bezprawnym charakterze danych lub związanej z nimi działalności, a w razie otrzymania urzędowego zawiadomienia lub uzyskania wiarygodnej wiadomości o bezprawnym charakterze danych lub związanej z nimi działalności niezwłocznie uniemożliwi dostęp do tych danych. Art. 15 stanowi natomiast, że podmiot, który świadczy usługi polegające na przekazywaniu, przechowywaniu lub udostępnianiu danych nie jest obowiązany do sprawdzania przekazywanych, przechowywanych lub udostępnianych przez niego danych.

Sam uprawniony do stosowania znaku towarowego nie może czasami odróżnić towarów podrobionych od oryginalnych

Odnosząc te przepisy do odpowiedzialności organizatorów aukcji internetowych, należałoby jasno stwierdzić, że nie ponoszą oni odpowiedzialności za to, iż użytkownicy korzystający z ich usług oferują do sprzedaży podrobione towary tak długo, jak nie wiedzą oni o ich bezprawnych charakterze, a gdy się o tym dowiedzą, to niezwłocznie uniemożliwią do nich dostęp. Zgodnie z art. 15 ustawy organizator aukcji internetowej nie ma obowiązku uprzedniego sprawdzania zgodności z prawem produktu, który użytkownik chce wystawić na sprzedaż. W praktyce okazuje się jednak, że stosowanie tych przepisów nie jest do końca jasne.

Opisane przepisy prawne są wynikiem implantacji dyrektywy 200/31/WE, dlatego stan prawny istniejący w Polsce można śmiało odnieść do innych państw Wspólnoty Europejskiej. Także w USA odpowiedzialność organizatorów aukcji internetowych opiera się na podobnych do naszych zasadach.

Ponieważ organizatorzy aukcji internetowych prowadzą je w celu uzyskania dochodu, który jest z reguły obliczany jako procent z ceny uzyskanej w danej aukcji, można twierdzić, że organizator uczestniczy w sprzedaży, skoro czerpie z niej zyski. Stąd organizatorom aukcji zależy na jak największej liczbie dokonywanych transakcji. Dlatego właściciele praw wyłącznych do znaków towarowych podrabianych w Internecie zaczęli wywodzić powództwa także w stosunku do organizatorów aukcji internetowych.

Niemiecki Bundesgerichtshof (BGH) – odpowiednik polskiego Sądu Najwyższego – w 2004 r. w sprawie Rolex v. Ricardo.de orzekł, że opisane przepisy wyłączają co prawda wobec organizatorów aukcji internetowych roszczenia odszkodowawcze, ale ten „przywilej” nie dotyczy roszczeń o zaniechanie. Oznacza to, że wywodzący powództwo o zaniechanie będzie musiał udowodnić, iż organizator aukcji internetowych ma pozytywną wiedzę o naruszeniach prawa własności intelektualnej dokonywanych na jego platformie. Udowodnić to może tylko w ten sposób, że go sam o tym zawiadomi.

Orzeczenie to budzi dwie wątpliwości. Po pierwsze sam uprawniony ze znaku towarowego nie jest czasami w stanie odróżnić towarów podrobionych od oryginalnych. Taka sytuacja wynika choćby z faktu, że w Chinach, gdzie obecnie produkuje się większość artykułów, uprawniony ze znaku towarowego często składa zamówienie na wyprodukowanie danej liczby produktów. Po zrealizowaniu tego zamówienia pozostaje linia produkcyjna, a materiał i osoby pracujące bezpośrednio przy taśmie mogą bez problemu wyprodukować dalsze praktycznie takie same produkty i opatrzyć je doskonale podrobioną metką.

Po drugie nieuzasadnione skierowanie do kogoś groźby rozpoczęcia postępowania karnego może wypełniać znamiona groźby karalnej. Takiego zdania był sąd w Wielkiej Brytanii, który w listopadzie 2006 r. orzekł, że żądanie wycofania z aukcji towaru, który zdaniem skarżącego był podrobionym wzorem użytkowym, bez orzeczenia o legalności produktu przez sąd wypełnia znamiona groźby karalnej. Dlatego uprawnieni z praw własności intelektualnej, którzy jak się okazuje sami nie mogą mieć pewności co do pochodzenia oferowanych towarów, najchętniej doprowadziliby do sytuacji, w której to na organizatorach aukcji internetowych spoczywałby obowiązek filtrowania zamieszczanych ofert.

W wyroku z 19 czerwca 2007 BGH stwierdził, że odpowiedzialność organizatora aukcji internetowej (tym razem eBay) można porównać do odpowiedzialności przedsiębiorstwa, które przez swoją działalność zagraża wyrządzeniem szkody osobie trzeciej, dlatego powództwo o odwrócenie tego niebezpieczeństwa jest uzasadnione i przysługuje nie tylko w stosunku do już stwierdzonych naruszeń, ale także w celu zapobieżenia szkodzie w przyszłości, jeżeli ryzyko jej powstania rzeczywiście istnieje. BGH stwierdził jednak, że kroki zmierzające do zapobieżenia nie mogą spowodować zniszczenia samej idei biznesu aukcji internetowych.

Iście salomonowe orzeczenie BGH znowu wywołało wiele niepewności. Organizatorzy aukcji internetowych biją na alarm, twierdząc, że bez pomocy uprawnionych z praw wyłącznych nie są w stanie wyfiltrować podrobionych towarów. Ci drudzy nie są skorzy do pomocy. Dla organizatorów aukcji internetowych najlepiej by było, aby właściciele praw wyłącznych zabronili sprzedaży swoich towarów za ich pośrednictwem. Twierdzą, że w ich biznesie sprzedaż tzw. marek luksusowych to niewielki procent dochodu, a całe larum wokół tych spraw może być wykorzystane przez właścicieli praw wyłącznych jako reklama.

Sąd we francuskim Troyes 4 czerwca 2008 r. zasądził 20 tys. euro odszkodowania wobec eBay za pośredniczenie w sprzedaży dwóch podrobionych torebek firmy Hermes.

29 czerwca 2008 r. paryski sąd przyznał odszkodowanie w wysokości 40 mln euro od eBay na rzecz grupy Moet Hennessy – Louis Vitton (LVMH) nie tylko dlatego, że na stronach eBay były sprzedawane sfałszowane towary luksusowe należące do tej grupy, ale także dlatego, że eBay umożliwiał nielegalną sprzedaż wielu perfum poza oficjalnym łańcuchem dystrybucji.

Wielu specjalistów z dziedziny prawa ochrony konkurencji i własności intelektualnej uważa, że wyrok ten się nie ostanie, zostanie zmieniony albo uchylony w apelacji.

Reakcja eBay na wydane orzeczenie jest taka, że zostały uniemożliwione wszelkie aukcje dotyczące towarów z grupy LVMH, których miejscem przeznaczenia była Francja bez względu na to, czy towar sprzedawany jest prawdziwy, czy tez podrobiony.

Sąd w Nowym Jorku 14 lipca 2008 r. oddalił skargę Tiffany & Co., w której zarzucał eBay współuczestniczenie w naruszaniu praw do znaku towarowego Tiffany i wnosił o nakazanie eBay kontrolowania ofert, tak aby wyfiltrować te, które naruszają znak towarowy Tiffany.

Sędzia nie przychylił się do tych wniosków i wyraźnie stwierdził, że samo zagrożenie naruszenia nie wystarcza do stwierdzenia odpowiedzialności eBay i nakazania przedsiębiorstwu dokonywania wstępnej kontroli. Sędzia Richard J. Sullivan orzekł, że to właściciel znaku towarowego jest zobowiązany do kontroli, czy jego prawa są przestrzegane, czy nie, i nie może tej odpowiedzialności przenieść na inne podmioty.

Przepisy powinny być ujednolicone, aby uniknąć tzw. forum shopping ze strony organizatorów aukcji polegającej na tym, że na swoje siedziby i miejsca wykonywania działalności będą wybierać jurysdykcje o najbardziej liberalnych regulacjach dotyczących tej odpowiedzialności, omijając te, w których jest ona dla nich dotkliwa lub niejasno uregulowana, co doprowadzi do pokrzywdzenia konsumentów tam mieszkających.

Potrzeba takiej zmiany wynika przede wszystkim z niejasnej i różnorodnej interpretacji przepisów prawnych – dotyczących odpowiedzialności dostawców usług elektronicznych za zgodność z prawem przesyłanych, przechowywanych lub udostępnianych przez nich treści – dokonywanej przez sądy w różnych krajach.

Pozostało 91% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Prawo dla Ciebie
PiS wygrywa w Sądzie Najwyższym. Uchwała PKW o rozliczeniu kampanii uchylona
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Dane osobowe
Rekord wyłudzeń kredytów. Eksperci ostrzegają: będzie jeszcze więcej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawnicy
Ewa Wrzosek musi odejść. Uderzyła publicznie w ministra Bodnara