Zakaz handlu w niedzielę był przez rząd PiS prezentowany jako jeden ze sposobów na ułatwienie małym sklepom konkurowania o rynek z wielkimi sieciami handlowymi. Innym był plan opodatkowania obrotu dużych sieci, ale zablokowała go Komisja Europejska. Politycy wciąż przekonują, że niedzielny zakaz jest korzystny dla branży, choć wszystko temu przeczy.
Z danych zebranych specjalnie dla „Rzeczpospolitej" przez firmę doradczą Euromonitor International wynika, że w tym roku rynek handlowy skurczy się w sumie o ok. 3,4 tys. placówek, ale realnie sytuacja małych, tradycyjnych sklepów jest dużo gorsza – ma ich zniknąć aż 5,2 tys. W tym samym czasie powstanie 1,8 tys. nowych dyskontów, supermarketów, sklepów typu convenience i innych.
Niedziele handlowe 2019. W te niedziele będzie można zrobić zakupy w 2019 roku
Dysproporcję widać również po obrotach, co pokazują też dane z innych źródeł. Wartość handlu spożywczego ma wzrosnąć o nieco ponad 3 proc. Jednak małe sklepy stracą 6,4 proc., a sprzedaż dużych sieci wzrośnie o ponad 5 proc. – Te 3 proc. to naturalne, organiczne tempo rozwoju rynku – mówi Maciej Ptaszyński, dyrektor generalny Polskiej Izby Handlu. Warto jednak podkreślić, że w latach przed wprowadzeniem zakazu branża rozwijała się w tempie ok. 5 proc.