Zamówień przybywa
Z udostępnionych „Rzeczpospolitej" danych Urzędu Zamówień Publicznych wynika, że z końcem marca upływa termin składania ofert w 869 postępowaniach, w kwietniu zaś – aż w 2253. Może to być efekt przesunięcia części terminów składania ofert z marca na kwiecień, ale jak twierdzi Michał Trybusz, rzecznik UZP, głównym powodem są nowe postępowania, ogłaszane m.in. przez urzędy.
Rzecznik UZP podkreśla, że obecnie, gdy przedsiębiorcy znajdują się w bardzo trudnym położeniu, każdy kontrakt – zwłaszcza publiczny, gdzie jest większa pewność otrzymania płatności – może być istotnym czynnikiem gwarantującym ciągłość działania firm. – Pozbawienie wykonawców możliwości składania ofert i uczestnictwa w postępowaniach o udzielenie zamówienia publicznego mogłoby jeszcze wzmocnić negatywne skutki ekonomiczne epidemii – zaznacza Trybusz, przypominając niedawny komunikat UZP, że w obecnej sytuacji można przeprowadzać transmisje online z otwarcia ofert. Jak ocenia Maciej Maciejewski, radca w Kancelarii Zamówień Publicznych, na przesunięcie terminów i wydłużenie postępowań wpływa jednak zawieszenie od połowy marca liczby rozpraw Krajowe Izby Odwoławczej. Co prawda odwołania są przyjmowane, ale termin ich rozpatrzenia będzie dłuższy. To zaś może skłonić część zamawiających do przesunięcia terminu składania ofert, jeśli obawiają się ryzyka przegranej w postępowaniu odwoławczym.
Czarne chmury
Andrzej Kubisiak, ekspert Polskiego Instytutu Ekonomicznego, zwraca uwagę, że w czasach kryzysu szeroko rozumiane państwo ma do odegrania ogromną pozytywną rolę jako stabilny płatnik, który może pobudzać gospodarkę, pomagając łagodzić problem zatorów płatniczych. Tyle że nad tym ważnym dla gospodarki rynkiem wiszą teraz czarne chmury. – Rynek już siada: na razie na etapie wykonawczym, ale wkrótce czeka nas załamanie na etapie zamówień – ocenia Łukasz Bernatowicz, ekspert ds. zamówień publicznych Business Centre Club. Według niego problemy z realizacją zamówień mają już nie tylko dostawcy do szpitali, ale także budownictwo, największa branża z zamówieniami publicznymi. Fronty robót zatrzymują się, bo całe ekipy trafiają na kwarantannę.
– Mamy sygnały, że firmy boją się składać oferty w zamówieniach na środki higieniczne, gdyż nie wiedzą, czy będą w stanie je zrealizować – twierdzi Maciej Maciejewski. Jak dodaje, duża niepewność sprawia też, że sporo postępowań jest teraz wstrzymywanych już na etapie ogłaszania.
– Dobrze przynajmniej, że zdjęto z zamawiającego obowiązek nakładania kar na wykonawcę zalegającego z terminami, bo dzisiaj terminy wykonania wszędzie zaczynają się przesuwać – twierdzi Bernatowicz. Ostrzega jednak, że wkrótce rynek zamówień publicznych może zostać zablokowany przez brak albo zbyt małą liczbę oferentów w przetargach, bo w obecnych warunkach firmy mogą mieć problemy z przygotowaniem ofert, a konkretnie z zebraniem potrzebnych do nich dokumentów. Dlatego BCC apeluje, by w ramach tarczy antykryzysowej znieść w przetargach obowiązek przedkładania zaświadczeń o niezaleganiu ze składkami na ZUS i podatkami.
Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek ekonomistka, WNE UW
Nowe inwestycje realizowane w ramach zamówień publicznych są teraz szczególnie potrzebne, ale nie uda się ich wygenerować bez radykalnych zmian w tarczy antykryzysowej. Muszą się w niej pojawić odpowiednie instrumenty, dzięki którym firmy będą miały zdolności do realizacji zamówień, czyli przede wszystkim: płynność finansową, dostęp do surowców i materiałów oraz do pracowników. Tymczasem nasilają się zatory płatnicze, zaburzenia w łańcuchach dostaw, a część pracowników opiekuje się dziećmi lub jest na kwarantannie.