Niestety, nie jest to jeszcze pełna rewolucja, czyli kompleksowa reforma państwa. Postulowane przez PO zmiany dotyczą tylko niektórych instytucji, ale sam fakt zaproponowania takich rozwiązań daje nadzieję, że nasze państwo jest jeszcze zdolne do międzynarodowego wyścigu gospodarczego.
Platforma zaproponowała drastyczne ujednolicenie systemu podatkowego: połączenie w jedną daninę PIT (podatku dochodowego), składek na ZUS i na Fundusz Zdrowia. Zamiast trzech oddzielnych bytów jeden. Zamiast dwóch armii urzędników (fiskusa i ZUS) tylko jedna. I zamiast dwóch oddzielnych kontroli w firmach tylko jedna.
Oszczędności na redukcji urzędniczej armii mogą sięgnąć nawet 1 mld zł. Jeszcze większe oszczędności odnotują firmy, w których pracują tłumy ekspertów od rozliczeń z ZUS. Stracą też pracę liczni doradcy i konsultanci, których główną umiejętnością była interpretacja niejasnych przepisów o składkach.
Jest więc szansa, że zniknie wielka rzesza miejsc pracy, na których niczego nie produkowano, ale która stanowiła część biurokratycznego molocha.
Jednak podstawową wartością pomysłu PO jest złamanie dotychczasowych tradycyjnych zasad kampanii wyborczej. Zamiast licytować się na hojne obietnice na koszt podatników, Ewa Kopacz zaproponowała poważną reformę polegającą na redukcji biurokracji bez jednoczesnego ograniczania jej zadań.