Napięcie między dotychczasowymi sojusznikami, Polską i Ukrainą, eskaluje błyskawicznie, a rządy licytują się na pogróżki. Ukraina na zakaz importu zboża do Polski odpowiedziała już skargą do Światowej Organizacji Handlu (WTO) i zapowiedzią embarga na warzywa i owoce. Premier Mateusz Morawiecki odbił piłeczkę, grożąc wprowadzeniem kolejnych zakazów importu.
Czytaj więcej
Po piątkowym zakazie importu ukraińskich zbóż posypały się groźby ukraińskiego embarga na warzywa i kolejnych zakazów z Polski. Sytuacja eskaluje bardzo szybko.
Wojna handlowa
Eskalujące embarga i zakazy importu są w rzeczywistości niezbyt szkodliwe w skali całej wymiany handlowej z Ukrainą. W tym roku do lipca nasz eksport do Ukrainy sięgnął już 6,1 mld euro, z czego wartość pomidorów, kapusty, cebuli i jabłek, którym grozi zakaz wjazdu do tego kraju, to... 0,5 proc., łącznie – 36 mln euro.
Więcej znaczą ukraińskie zboża (231 mln euro i 8 proc. w całym imporcie z Ukrainy do Polski), ale nasz rynek nie jest dla Ukrainy kluczowy, ważniejsze są Włochy, Hiszpania, a także Chiny, Indonezja, Egipt. – Nie znajduję przesłanek dla takiego zaostrzenia polityki handlowej, nie widzimy, by te produkty destabilizowały cały rynek – mówi Grzegorz Kozieja, dyrektor biura analiz sektora rolnego w BNP Paribas.