Wielka ukraińska wyprzedaż. Będzie oferta dla tych, co nie boją się ryzyka

Ukraińcy szukają inwestorów, którzy gotowi są zaryzykować i mimo trwającej wojny, ulokować kapitał w ich kraju. A wysokie ryzyko może przynieść równie wysoką nagrodę.

Publikacja: 22.04.2023 12:55

Wielka ukraińska wyprzedaż. Będzie oferta dla tych, co nie boją się ryzyka

Foto: Bloomberg

Kraj przygotowuje się do wyprzedaży dużych państwowych firm po bardzo niskich cenach. Celem jest szybkie wzmocnienie budżetu zależnego od pomocy i położenie kresu trwającej od dziesięcioleci, postkomunistycznej spuściźnie korupcji i złego zarządzania, które niszczyły gospodarkę. Na sprzedaż zostały przeznaczone państwowe firmy oraz wielkie gospodarstwa rolne, w tym producent nawozów, media, huty i producent insuliny.

Na początek maja zaplanowano głosowanie w parlamencie, które ma zatwierdzić zmiany w gospodarowaniu mieniem państwowym. Jeśli ustawodawcy wyrażą taką zgodę na sesji zaplanowanej na początek maja, Kijów może zarobić ponad 400 milionów dolarów. — Kolejne 190 mln dolarów może pochodzić z dzierżawy gruntów rolnych. Na świecie dla inwestorów istnieją rynki wschodzące, ale jest i jest rynek awaryjny. I właśnie jako rynek awaryjny jesteśmy jedyni w swoim rodzaju – powiedział powiedział w wywiadzie dla lokalnych mediów Rustem Umerow, szef Funduszu Mienia Państwowego. Ukraiński urzędnik zdaje sobie sprawę, że większość inwestorów nie jest w stanie pojąć, że można inwestować pieniądze w kraju, gdzie toczy się wojna. Ale — jego zdaniem— dla odważnych jest szansa, że ryzykując mogą także liczyć na zyski, jakich nie osiągną gdzie indziej.

Czytaj więcej

Relacje z Ukrainą na krawędzi po decyzji PiS

Ukraińcy zdecydowali się na wyprzedaż państwowego majątku, bo szukają funduszy na obronę kraju. Liczą także na to, że dopływ kapitału i zmiany zarządzania w spółkach państwowych pomoże w ożywieniu gospodarki. Wreszcie firmy, jakie znajdują się w zarządzaniu Funduszu Mienia Państwowego, szybko tracą na wartości. — Jeśli nie sprzedamy ich teraz, to w przyszłym roku ich jedyną wartością będą nieruchomości, a w następnym już tylko ziemia, na której stoją – uważa Rustem Umerow. Jest on już ósmą osobą, która przejęła zarządzanie funduszem od czasu, gdy Pomarańczowa Rewolucja obaliła rząd Wiktora Janukowycza w 2014 roku.

Żaden z jego poprzedników nie był w stanie osiągnąć celu, jakim była sprzedaż wielkich państwowych firm. Dwóch z nich popełniło samobójstwo po tym, jak udowodniono im nieprawidłowości. Kolejny został oskarżony o defraudację. Z tytułu sprzedaży państwowych aktywów rząd spodziewa się w tym roku uzyskać 6 miliardów hrywien (162 miliony dolarów). Z kolei Rustem Umerow jest zdania, że byłby w stanie zebrać nawet czterokrotnie większą kwotę, jeśli ustawa przejdzie w parlamencie i będzie w stanie wprowadzić w życie plany sprzedaży bądź dzierżawy.

Czytaj więcej

Ukraina obiecuje polskim firmom lepsze warunki na swoim rynku

Wcześniej jednak ustawodawcy muszą zgodzić się na szybką wyprzedaż majątku, zatwierdzić przepisy przywracające prywatyzację dużych firm i pozwolić funduszowi na konsolidację państwowych gruntów rolnych, które będzie można potem wydzierżawić. A deputowani są podzieleni. Cześć z nich chce wszystko szybko sprzedać, inni uważają, że byłby to błąd.

Jeśli parlament ostatecznie przeforsuje ustawę, to nowych właścicieli może zyskać producent amoniaku Odeskij Pryportowyj Zawod, producenci tytanu United Mining i Zaporiżhia Titanium-Magnesium Plant, wytwórca insuliny Indar i gigant energetyczny Centrenergo PJSC. Przy tym Umerow jest gotowy również na ewentualność, w której parlament nie zatwierdzi ustawy. Plan B przewiduje konsolidację firm państwowych, co zmniejszyłoby obciążenie finansów publicznych.

Kolejnym źródłem potencjalnych dochodów do ukraińskiego budżetu ma być konfiskata firm powiązanych z Rosją na Ukrainie. Wśród nich jest kontrolowany przez Rosję JSC Sense Bank, jeden z największych pożyczkodawców na Ukrainie. Rząd rozważa teraz jego nacjonalizację. Przy tych wszystkich planach Rustem Umerow nie ma złudzeń co do tego, że inwestorzy tak korporacyjni, jak i instytucjonalni mieliby uważać rynek ukraiński jako szczególnie atrakcyjny. — Dla nich ukraiński rynek wcale nie jest atrakcyjny. Ale w tym przypadku liczy się punkt widzenia i chodzi o solidarność i sprawiedliwość oraz chęć wspierania naszego kraju. I to, że w przyszłości mogą liczyć na zyski — uważa szef Funduszu Mienia Państwowego.

Kraj przygotowuje się do wyprzedaży dużych państwowych firm po bardzo niskich cenach. Celem jest szybkie wzmocnienie budżetu zależnego od pomocy i położenie kresu trwającej od dziesięcioleci, postkomunistycznej spuściźnie korupcji i złego zarządzania, które niszczyły gospodarkę. Na sprzedaż zostały przeznaczone państwowe firmy oraz wielkie gospodarstwa rolne, w tym producent nawozów, media, huty i producent insuliny.

Na początek maja zaplanowano głosowanie w parlamencie, które ma zatwierdzić zmiany w gospodarowaniu mieniem państwowym. Jeśli ustawodawcy wyrażą taką zgodę na sesji zaplanowanej na początek maja, Kijów może zarobić ponad 400 milionów dolarów. — Kolejne 190 mln dolarów może pochodzić z dzierżawy gruntów rolnych. Na świecie dla inwestorów istnieją rynki wschodzące, ale jest i jest rynek awaryjny. I właśnie jako rynek awaryjny jesteśmy jedyni w swoim rodzaju – powiedział powiedział w wywiadzie dla lokalnych mediów Rustem Umerow, szef Funduszu Mienia Państwowego. Ukraiński urzędnik zdaje sobie sprawę, że większość inwestorów nie jest w stanie pojąć, że można inwestować pieniądze w kraju, gdzie toczy się wojna. Ale — jego zdaniem— dla odważnych jest szansa, że ryzykując mogą także liczyć na zyski, jakich nie osiągną gdzie indziej.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
„Niezauważalna poprawka" zaostrza sankcje USA wobec Rosji
Gospodarka
Nowy świat – stare problemy, czyli dlaczego potrzebujemy Rzeczpospolitej Babskiej
Gospodarka
Zagrożenie dla gospodarki. Polaków szybko ubywa
Gospodarka
Niepokojący bezruch w inwestycjach nad Wisłą
Gospodarka
Poprawa w konsumpcji powinna nadejść, ale wyzwań nie brakuje