Przed atakiem Rosji na Ukrainę Saint-Gobain posiadał w pierwszym z tych państw osiem zakładów produkcyjnych. Co się z nimi stało po rosyjskiej agresji, gdy kraje Zachodu nałożyły na Rosję wiele sankcji? Fabryki nadal działają?
Po wybuchu wojny skupiliśmy się w pierwszej kolejności na tym, żeby pomóc naszym pracownikom oraz ich rodzinom z Ukrainy. W biurze handlowym w Kijowie pracowało 45 osób, część z nich pracuje obecnie dla nas w Polsce. Zresztą, już przed wojną sporo obywateli Ukrainy pracowało dla nas w Polsce i w Rumunii, udzielamy pomocy również ich rodzinom. Oczywiście, zaangażowaliśmy się też w pomoc dla innych uchodźców. Gdy przyjechałem do Polski w marcu, byłem pod wrażeniem, jak wielu pracowników Saint-Gobain gościło uchodźców w swoich domach. Jeśli zaś chodzi o naszą działalność w Rosji, to po wybuchu wojny wstrzymaliśmy wszystkie projekty inwestycyjne i ograniczyliśmy produkcję w naszych fabrykach, zmniejszyliśmy też wachlarz oferowanych wyrobów. Eksport – już wcześniej niewielki – został całkowicie wstrzymany, tak samo wszelki import. Obecnie tamtejsze zakłady produkują wyłącznie na potrzeby budownictwa mieszkaniowego w Rosji i z wykorzystaniem lokalnych komponentów. Nie współpracujemy z rosyjskimi partnerami, jesteśmy bowiem jedynym właścicielem tamtejszej spółki. Rosyjski biznes nie potrzebuje żadnego finansowania ze strony grupy. Zarządzany jest przez lokalnych menedżerów, ponieważ ekspaci już z Rosji wyjechali.
A co, jeśli rosyjskie fabryki przestaną być samowystarczalne? Jeśli wojna będzie się przedłużała, a izolacja Rosji wywoła zapaść w tamtejszej gospodarce, to sektor budowlany mocno ucierpi. Będą państwo utrzymywać fabryki, jeśli przestaną być rentowne?
Będziemy podejmować te decyzje w miarę rozwoju wydarzeń, dla każdej z fabryk z osobna. Na razie pozwalamy im działać w ograniczonym zakresie.
Powiedział pan, że rosyjskie fabryki Saint-Gobain zaopatrywały głównie lokalny rynek nawet przed wojną. Czy tak samo jest w innych krajach? Starają się państwo ograniczać dalekie dostawy towarów?