Premier Mateusz Morawiecki, który tymczasowo przejął stery Ministerstwa Finansów, będzie się musiał mierzyć nie tylko z naprawą Polskiego Ładu, ale też z niezadowoleniem pracowników skarbówki.
– Nastroje w Krajowej Administracji Skarbowej są bardzo złe. Ludzie są mocno zdenerwowani i rozżaleni, bo od kilku lat nakłada się na nas coraz to nowe zadania, a płace są bardzo niskie. W tym roku rząd oferuje nam 4,4 proc. podwyżki, tak jak pozostałej części budżetówki, znacząco poniżej inflacji – mówi Agata Jagodzińska, przewodnicząca Związkowej Alternatywy w KAS. – A Polski Ład jeszcze dołożył nam zadań – dodaje.
Więcej pracy, nie płacy
Agata Jagodzińska przekonuje, że ludzie mają dość, bo dotyka ich drożyzna w sklepach, podwyżki cen gazu i prądu. – Pracownicy KAS mają takie same żołądki jak pozostali obywatele. Mamy rodziny, kredyty, ciężko pracujemy – mówi szefowa Związkowej Alternatywy w KAS. Opowiada, że od początku pandemii skarbówka miała więcej pracy, bo przyspieszała terminy zwrotu PIT, VAT, przyznawała ulgi covidowe, czyli rozkładała podatki na raty.
– Od stycznia do lipca mamy doroczne spiętrzenie prac, bo trwa akcja rozliczania PIT za zeszły rok. Teraz pracy do tego dołożył nam Polski Ład i związana z nim akcja informacyjna – mówi Jagodzińska. Przekonuje, że nie można bez końca oszczędzać na administracji publicznej. – Przez dziesięć lat mieliśmy zamrożone płace. Potem nam je zwaloryzowano. Podpisaliśmy z szefem KAS tzw. umowę modernizacyjną na lata 2020–2022. Przewidywała podwyżki w każdym z tych lat, a dodatkowo zakupy sprzętu, komputerów, skanerów itp. Potem przyszła pandemia i już za 2020 r. części pieniędzy z tej umowy nie dostaliśmy. W 2021 r. wypłatę zapisanych tam podwyżek zamrożono. W sumie to 400 zł brutto. Ministerstwo udaje, że o tym nie wie, nie porusza tego tematu. Co będzie w tym roku, nie wiadomo – mówi Jagodzińska.
Tłumaczy, że to duży problem, bo choć średnia płaca w KAS w wysokości około 7 tys. zł brutto, na papierze wygląda nieźle, to w praktyce jest znacznie gorzej. To dlatego, że średnia zawiera wynagrodzenia dyrektorów i naczelników. Tymczasem pracownicy urzędów skarbowych zarabiają na rękę 2800 do 3500 zł miesięcznie. – To wszystko powoduje wzrost niezadowolenia i frustracji. Nasz związek jest w sporze zbiorowym z władzami KAS, na etapie podpisywania protokołów rozbieżności – mówi szefowa Alternatywy.