Komisarz UE Thierry Breton: Suwerenność gospodarcza to nie protekcjonizm

UE zaczęła od zera i po roku produkuje 300 mln szczepionek miesięcznie, co czyni ją całkowicie samowystarczalną. Większej autonomii potrzebuje też w produkcji półprzewodników – mówi Thierry Breton, komisarz UE ds. rynku wewnętrznego.

Aktualizacja: 29.11.2021 21:29 Publikacja: 29.11.2021 21:00

Komisarz UE Thierry Breton: Suwerenność gospodarcza to nie protekcjonizm

Foto: PAP/EPA/ JULIEN WARNAND

Omikron, nowy wariant wirusa, dotarł już z Afryki Południowej do Europy. Czy UE jest na niego przygotowana?

Wymagana jest największa czujność w obliczu nowego wariantu i jego możliwych mutacji. Dlatego w zeszły piątek zaproponowaliśmy 27 państwom członkowskim uruchomienie „hamulca bezpieczeństwa" dotyczącego wszystkich podróży z Afryki Południowej i innych dotkniętych krajów. Najwyższym priorytetem jest ograniczenie rozprzestrzeniania się tego wariantu i dobre naukowe zrozumienie potencjalnych zagrożeń. Rozpoczęliśmy już rozmowy z naukowcami i producentami szczepionek. Wariant jest obecnie badany i oni są optymistami, że – jeśli to konieczne – będą w stanie opracować odpowiednią szczepionkę w ciągu kilku tygodni. Dziś absolutnym priorytetem pozostają szczepienia i stosowanie środków bezpieczeństwa.

Komisja rekomenduje podanie dawki przypominającej już zaszczepionym, rozpoczną się także szczepienia dzieci. Czy wystarczy szczepionek?

Moja odpowiedź jest jednoznaczna: tak. Obrazy niedostatku to odległe wspomnienie. Europa jest gotowa. W niecały rok stała się wiodącym na świecie kontynentem produkującym szczepionki. Możemy teraz liczyć na miesięczną produkcję ponad 300 milionów dawek, wystarczającą do zaszczepienia całej dorosłej populacji Europy każdego miesiąca. A w razie potrzeby będziemy gotowi do produkcji szczepionek odpowiednich dla nowych wariantów. Mamy 55 fabryk w Europie.

Czytaj więcej

Rynki łapią oddech, ale niepewność pozostaje

Inną dziedziną, w której UE zabiega teraz o autonomię, są przewodniki. Przedstawił pan strategię podwojenia produkcji półprzewodników w Europie. Tymczasem Samsung właśnie ogłosił wielomiliardową inwestycję w Teksasie. Czy nie boi się pan, że europejska inicjatywa jest zbyt skromna i zbyt późna?

Dla porządku tylko zaznaczę, że inwestycja Samsunga nie jest zaskoczeniem, od dawna było wiadomo, że Samsung planuje fabrykę w USA i to nie ma żadnego wpływu na nasze ambicje podwojenia produkcji w UE. To nie jest za późno, czas jest dobry. Pomysł stworzenia sojuszu na rzecz półprzewodników powstał, zanim pandemia skonfrontowała nas z deficytem tych ważnych komponentów. Bo już wtedy wiedzieliśmy, że rynek półprzewodników wart dziś 500 mld euro będzie wart bilion euro do 2030 roku. W tym przemyśle nie ma wolnych mocy przerobowych, on zawsze produkuje praktycznie maksimum, taka jest jego charakterystyka. Poza tym wiemy, że obecnie tylko 10 proc. popytu zaspokaja produkcja w Europie, drugie 10 proc. w USA, a 80 proc. w Azji, z czego połowa to produkcja na Tajwanie, a 30 proc. w Korei, reszta w Chinach i gdzie indziej. Wytworzenie robota, który potem wyprodukuje półprzewodnik, jest najbardziej skomplikowanym procesem przemysłowym. W Azji są fabryki o największych mocach produkcyjnych i zdolne wytwarzać te najbardziej skomplikowane półprzewodniki. Może z geopolitycznego punktu widzenia warto umieścić część produkcji w Europie, część sprowadzać z Azji, część może z  innych kierunków? Nie muszę przecież tłumaczyć, co w dzisiejszych czasach oznacza fakt, że większość półprzewodników pochodzi z Tajwanu. Z geopolitycznego punktu widzenia kluczowe jest stworzenie równowagi. A ta jest możliwa tylko wtedy, gdy będziemy mieli siłę oddziaływania, czyli odpowiednią dużą produkcję.

Co Komisja proponuje dla Unii?

Stworzenie fabryki od zera wymaga czterech–pięciu lat, jeśliby zwiększać i unowocześnić produkcję w fabryce już istniejącej, to pewnie można byłoby to zrobić w krótszym terminie. Przełomowe technologie są bardzo kosztowne, dlatego oferujemy wsparcie. Zaproponujemy unijne prawo o półprzewodnikach na początku 2022 roku, żeby mieć takie opakowanie, instrumenty prawne do działania w tej dziedzinie. Rozmawiamy już z producentami, ja sam odwiedziłem jedną z poważnych lokalizacji. Liczy się nie koszt siły roboczej, bo specjaliści tej klasy są podobnie wynagradzani na całym świecie. Potrzebne są kompetencje, ale one są w Europie. I potrzeba też elektryczności. Te fabryki funkcjonują bez przerwy: 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. A więc cena tej energii i jej jakość, bo nie ma mowy o przerwach w dostawach, jest niezmiernie ważna. W nowym akcie zaproponujemy wsparcie dla inwestycji, w szczególności w technologie przełomowe, rozluźniając reguły konkurencji związane z pomocą publiczną. W zamian za to publiczne wsparcie utworzymy europejski mechanizm preferencji na wypadek kryzysu. To jest, przypominam, to, co zrobili Amerykanie ze szczepionkami produkowanymi na ich ziemi. Musimy wyciągnąć lekcję. Półprzewodniki to także kwestia równowagi sił.

To nie protekcjonizm, ale suwerenność geopolityczna.

Czytaj więcej

Biden: Omikron? Powód do niepokoju, nie do paniki

Państwa członkowskie przyjęły w ubiegłym tygodniu swoje stanowisko w sprawie dwóch projektów dotyczących regulacji cyfrowych, DSA i DMA. Czy pana zdaniem są one dość ambitne?

Tak, oba teksty zostały przyjęte bez zasadniczych zmian, a przede wszystkim jednogłośnie przez 27 państw członkowskich. To bardzo mocny sygnał. Wszyscy teraz zdają sobie sprawę, że zorganizowanie przestrzeni cyfrowej ma kluczowe znaczenie dla naszej gospodarki. DSA i DMA nie są aktami konkurencji. Idą znacznie dalej, są aktami rynku wewnętrznego. Budujemy ni mniej, ni więcej prawdziwy cyfrowy rynek wewnętrzny. Ostatni etap, czyli rozmowy trójstronne między Komisją, Parlamentem i Radą, powinien rozpocząć się w styczniu. Będziemy dążyć do ostatecznego porozumienia przed latem, podczas francuskiej prezydencji w Radzie UE. Europa wkrótce stanie się pierwszym kontynentem, który będzie dysponował zestawem przepisów regulujących przestrzeń cyfrową. To historyczne wydarzenie.

Jak ocenia pan reakcję amerykańskich gigantów GAFA, których dotyczą te nowe projekty? Czy lobbing był intensywny?

Od początku mówiłem jasno, że damy głos wszystkim. To były największe konsultacje w historii. Wszyscy byli słyszani, w tym firmy, rządy, organizacje pozarządowe, ONZ, społeczeństwo obywatelskie. Wszystkiego wysłuchaliśmy, wszystko przeczytaliśmy, to należy do naszych obowiązków. Ale naszym zadaniem jest proponowanie legislacji korzystnej dla europejskich obywateli, a nie spełniającej oczekiwania zagranicznych firm. Od początku byłem szczery w dyskusjach z szefami koncernów: „Nie przysyłajcie do mnie swoich lobbystów. Jak macie coś ważnego do powiedzenia, to zadzwońcie do mnie". Usłyszeli to ode mnie Mark (Zuckerberg, szef Facebooka – red.), Sundar (Pichai, szef Google'a – red.), Jeff (Bezos, szef Amazona – red.) i inni. Ale powiedziałem im też, żeby nie marnowali czasu i pieniędzy, bo my znamy większość ich argumentów. Niektórzy próbowali, był przecież słynny przeciek o strategii przeciw UE i mnie osobiście (wewnętrzny dokument Google'a – red.). Powiedziałem wtedy, żeby tego nie próbować więcej, że to działania w starym stylu.

Na czym polega wyjątkowość tych regulacji w porównaniu z resztą świata?

Po raz pierwszy jakiś kraj ma regulacje organizujące przestrzeń cyfrową. Nie ma czegoś takiego w USA. Oczywiście są dyskusje, w USA co rusz wraca pytanie, czy należy dzielić te firmy, bo stały się już zbyt potężne. Ja od początku jasno mówiłem, że naszym celem nie jest podział tych firm. Musimy położyć na stół bardzo dobry zestaw regulacji i skuteczny system sankcji. I przekazać firmom komunikat, że jak nie będą działały w zgodzie z regulacjami, to grozą im poważne sankcje w wysokości 6 lub 10 proc. globalnych przychodów. Jak się nie dostosujecie, to możemy wam na jakiś czas zakazać działalności w UE. Czy zmusić was do strukturalnego podziału na rynku europejskim. Gotowi jesteśmy dzielić się naszą ekspertyzą z innymi, miałem na ten temat rozmowy z Japończykami i Koreańczykami. Nie będziemy chronić tego patentami.

Nowa koalicja niemiecka sprzeciwia się włączeniu energetyki jądrowej do taksonomii, czyli listy zielonych inwestycji, które Europa będzie wspierać. Jaką decyzję podejmie Komisja?

Dyskusja jeszcze się nie odbyła. Osobiście jestem za włączeniem energii jądrowej do taksonomii. W ciągu najbliższych 30 lat Europa będzie musiała zarówno podwoić swoją moc elektryczną, aby sprostać wyzwaniom gospodarczym, jak i znacznie zmniejszyć emisje dwutlenku węgla, aby osiągnąć neutralność klimatyczną. Nie da się tego osiągnąć bez energii jądrowej.

Thierry Breton, francuski menedżer i polityk. W latach 2005–2007 był ministrem finansów. Stojąc na czele pogrążonych w kłopotach firm państwowych, jak Thomson i France Telecom, doprowadził do ich udanej restrukturyzacji. Od 2007 roku był prezesem prezesem spółki technologicznej Atos, europejskiego lidera w zakresie cyberbezpieczeństwa. Jest autorem wydanego również w Polsce międzynarodowego bestsellera „Softwar. Cicha wojna". Ma 66 lat.

Gospodarka
Nowa prognoza OECD na lata 2025-2026. Straszy protekcjonizm i brak rąk do pracy
Gospodarka
Jak zareagowały rynki po krótkim stanie wojennym w Korei? Analitycy zaskoczeni
Gospodarka
Stan wojenny w Korei Południowej osłabił wona
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Gospodarka
Szokujące Prognozy Saxo Banku na 2025 rok
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska