Czwartkowa telekonferencja z międzynarodowymi inwestorami była ważnym testem dla Berata Albayraka, ministra finansów będącego zarazem zięciem tureckiego prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana. Rynek wątpił bowiem w jego kompetencje, ale teraz okazało się, że Albayrak potrafi mówić inwestorom dokładnie to, co chcą usłyszeć.
Turecki minister finansów stwierdził więc, że priorytetem władz są wyhamowanie inflacji i oszczędności budżetowe. Zapewnił, że tureckie banki przeszły niedawno pomyślnie testy wytrzymałościowe, ale w razie problemów rząd jest gotów udzielić im pomocy. Przypomniał, że bank centralny dysponuje rezerwami wynoszącymi ponad 90 mld dol. Duża zmienność na rynkach obserwowana w ostatnich tygodniach nie ma natomiast związku z czynnikami fundamentalnymi. Turcja nie wprowadzi kontroli przepływu kapitału oraz nie będzie zwracała się o pomoc do Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
– Doświadczamy niekorzystnych warunków, ale je przezwyciężymy – zapewnił Albayrak.
Czytaj także: Polska gra już w innej lidze niż Turcja
Za wcześnie jeszcze, by stwierdzić, czy turecki minister finansów rzeczywiście spełni te obietnice, ale wstępnie rynek ocenił je pozytywnie. Lira turecka w czwartek już trzeci dzień z rzędu odrabiała straty wobec dolara. W ciągu sesji zyskiwała 3 proc. wobec dolara, za którego płacono 5,75 liry.