Nicolas Maduro, 52-letni następca Hugo Chaveza w wystąpieniu w parlamencie w Caracas obarczył wrogów politycznych winą za fatalne wyniki gospodarcze — PKB zmalał o 2,8 proc., ceny wzrosły o 64 proc. — i ogłosił działania mające poprawić sytuację gospodarczą.
Starannie unikając słowa dewaluacja i wszelkich szczegółów Maduro poinformował o zmodyfikowaniu istniejącego systemu kursów walutowych w ramach walki z czarnorynkowym kursem dolara. Utrzymał skomplikowany potrójny kurs wymiany. Dolary będą dostępne na zakup podstawowych artykułów spożywczych i leków po obecnym najmocniejszym kursie 6,3 boliwarów za dolara. Dwa pozostałe słabsze kursy ok. 12 i 50 boliwarów zostaną połączone. Powstanie też trzeci nowy kurs boliwara dla banknotów USA oferowanych przez prywatnych brokerów, mający konkurować z czarnorynkowym, który wynosi obecnie 177.
Zakładając, że nowy połączony kurs Sicad i trzeci będą słabsze od obecnie obowiązujących, to rezultatem tych posunięć będzie zapewnienie rządowi większej liczby boliwarów za dolary z eksportu ropy i w zasadzie oznacza ukrytą dewaluację krajowej waluty, co przewidywało wielu miejscowych ekonomistów. To z kolei zwiększy presję na inflację, która już jest najwyższa w obu Amerykach.
Ceny paliw
Na temat drugiej trudnej sprawy krajowych cen paliw płynnych Maduro oświadczył, że jest za ich podwyższeniem w tym roku, co zaleca wielu ekonomistów, aby zmniejszyć różnice i zwiększyć przychody państwa. Teraz litr benzyny kosztuje niecałe 2 centy dzięki rządowym dopłatom ok. 12 mld dolarów rocznie. Prezydent uznał, że nadeszła pora zmniejszenia tej dysproporcji i należy to zrobić w tym roku.
Maduro powiedział, że cena wenezuelskiej ropy, tańszej od innych z powodu dużej zawartości ciężkich olejów, wynosi teraz 38 dolarów wobec 99 w czerwcu. — Ona nie wróci do 100 dolarów. Mamy mniej dewiz, ale Bóg nam pomoże — stwierdził zrezygnowany.