W ich ocenie nie ma potrzeby rozszerzania kompetencji Rady Polityki Pieniężnej ani zamian dotyczących banku centralnego – przynajmniej do momentu, kiedy nie zostanie określona data wejścia do strefy euro. Prof. Dariusz Filar oraz prof. Halina Wasilewska-Trenkner, byli członkowie RPP, uważają obecne zapisy za wystarczające.
– Być może jakieś zapisy byłyby konieczne, gdyby powstała Rada Stabilności Finansowej, czyli płaszczyzna współpracy NBP, Ministerstwa Finansów, KNF i Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, gwarantująca stabilność finansową w Polsce i biorąca pod uwagę wszystkie aspekty wpływające na finanse, również makroekonomiczne – uważa Wasilewska-Trenkner. – Z drugiej strony te instytucje i tak już współpracują.
W jej ocenie więcej zależy od warunków, w jakich przyszło nam funkcjonować, niż od prawa. Czasy mamy niepewne: z jednej strony tarapaty Grecji, z drugiej niepokoje na Ukrainie i niebezpieczeństwa związane z migracjami przez Morze Śródziemne. – Ryzyko związane jest również z nierównym tempem prowadzenia polityki pieniężnej przez FED i EBC – podkreśla prof. Wasilewska-Trenkner. – Rezerwa Federalna może przystąpić do zacieśniania polityki monetarnej, co może skomplikować sytuację w Europie – mówi była członkini RPP. Jej zdaniem także spowolnienie gospodarki chińskiej może stanowić zagrożenie, nie mówiąc o deflacji. W tej sytuacji stawienie czoła wyzwaniom ekonomicznym nie polega na wprowadzaniu nowych zapisów do konstytucji.
Zdaniem Marcina Mrowca, głównego ekonomisty Pekao, takie podejście mogłoby nawet zostać potraktowane jako jeszcze jeden objaw choroby, która wciąż nas trawi: – Braku zaufania do innych, który staramy się kompensować i równoważyć coraz bardziej szczegółowymi zapisami prawnymi – wyjaśnia Mrowiec. – To z kolei wywołuje próby obchodzenia zapisów bądź ich zmieniania, zamiast głębszej refleksji nad przyczynami kłopotów i zaradzenia im na poziomie źródeł.
Ekonomista nawołuje do dyskusji na temat czekających nas wyzwań, wyciągania z nich wniosków i przekuwania ich w działania. – Coraz bardziej paląca staje się kwestia dyskusji nad wyzwaniami kolejnej dekady, kiedy pieniędzy europejskich już nie będzie, zadłużenie osiągnie poziomy, których nie powinniśmy przekraczać i kiedy dadzą o sobie znać wyzwania demograficzne, przekładające się na sytuację finansów publicznych – mówi Mrowiec. – Nie jest problemem zapisanie czegoś w konstytucji, ale praca nad tym, aby akty prawne niższych rzędów były mniej liczne, bardziej przejrzyste i zrozumiałe.