Czego można się spodziewać po PiS po wyborach, jak zamierza sfinansować swoje plany, jakie będę podatki, jakie działania będę podejmowane wobec przedsiębiorców, czy zamierza wspierać polskie firm? – takie pytanie padały na spotkaniu ekspertów gospodarczych Prawa i Sprawiedliwości z grupą przedsiębiorców zorganizowanym w Centrum Prasowym Foksal.
Jeśli chodzi o źródła dochodów dla państwa, prof. Piotr Gliński podkreślał, że trzeba ich szukać głównie w rozwoju gospodarczym. Dlatego jak wyjaśniał, PiS chce z jednej strony zwiększyć stopę inwestycji prywatnych do 25 proc. w ciągu 6-7 lat, m.in. poprzez wspieranie programu inwestycji rozwojowych, a także ulgi inwestycyjne i innowacyjne.
Równie ważna jest jednak także strona społeczna. - Rozwój w oparciu o niskie płace jest zabójczy. Nie ruszymy gospodarki, jeśli nie ruszymy strony popytowej. Chodzi o włączenie w normalny obrót gospodarczy także ludzi o mniej zamożnych. Stąd pomysł 8 tys. kwoty wolnej od podatku i 500 zł dodatku na dziecko – mówił Gliński.
Paweł Szałamacha podkreślał, że PiS specjalnie w kampania podjął kontrowersyjny temat podatków sektorowych – bankowego i od hipermarketów. – Zaproponowaliśmy te dwie branże, ponieważ są bardzo zinternacjonalizowane i podatek CIT w ich przypadku nie pasuje, jest dziurawy – mówił Szałamacha. Jego zdaniem podatek od hipermarketów może też pomóc mniejszych polskim sklepom, które przegrywają walkę konkurencję. Na razie propozycja PiS dotyczy sklepów o powierzchni powyżej 250 mkw., ale część ekspertów PiS wskazuje, że powinno to być 400 mkw. Podatek miałby wynieść 2 proc. od obrotu.
Z kolei podatek bankowy, jak wyjaśniał profesor Gliński, miałby dotyczyć transakcji finansowych. - To nic nowego, wprowadza go wiele krajów. Wysokość podatku to 0,14 proc. od akcji i obligacji oraz 0,07 proc. od instrumentów pochodnych. Szacowany zysk to 2 mld zł - mówił Piotr Gliński. – Inny pomysł to podatek od aktywów, ale nie chcemy zadusić systemu bankowego – mówił.