Czwartkowe tsunami, które przetoczyło się przez nasz parkiet oraz przez światowe rynki walutowe, mocno wystraszyło inwestorów, którzy uwierzyli, że po słabym grudniu styczeń przyniesie odmianę. Słaba postawa GPW na wczorajszej sesji wynikała z wyprzedaży akcji banków, których zyski mocno ucierpią z powodu osłabienia złotego i równoczesnego gwałtownego umocnienia szwajcarskiego franka (w czwartek Szwajcarzy uwolnili jego kurs). Na innych giełdach Starego Kontynentu czwartek zakończył się jednak mocnymi zwyżkami, szczególnie w Niemczech gdzie DAX zasygnalizował, że będzie w kolejnych dniach próbował sforsować dotychczasowy rekord na poziome 10093 pkt. Dobrej passy nie podtrzymali jednak Amerykanie, którzy z powodu słabszych danych makroekonomicznych, w tym z rynku pracy, zakończyli dzień na minusach.
Piątek na europejskich parkietach rozpoczął się w mieszanych nastrojach. Główne rynki, po wczorajszych zwyżkach, postanowiły odpocząć. Francuski CAC40 kurczył się na otwarciu o 0,3 proc. ale szybko wyszedł nad kreskę. Brytyjski FTSE20 tracił 0,1 proc. a niemiecki DAX 0,7 proc. Z kolei giełda w Zurychu, która w czwartek zanotowała największy spadek od 25 lat (o ponad 8,6 proc.) na starcie piątkowej sesji zniżkowała o 2,5 proc.
W Warszawie dzisiejsze notowania zaczęły się od niewielkich spadków. WIG tracił 0,34 proc., do 50443,44 pkt. Indeks WIG20 zniżkował o 0,48 proc., do 2254,33 pkt. a WIG40 o 0,16 proc., do 3441,36 pkt. Najsłabiej na otwarciu prezentowały się, podobnie jak w czwartek, banki na czele z PKO BP, które taniało koleje 1,5 proc. Po ponad 1 proc. spadały też Alior Bank i BZ WBK. Z kolei Getin Noble Bank, najbardziej dotknięty wczorajszą przeceną, w pierwszych transakcjach rósł o 1,5 proc. Najlepiej, z grona największych spółek, prezentowały się Lotos i Tauron, które drożały o 1,2 proc. Synthos i PGNiG zyskiwały 0,7 proc. Po 20 minutach obroty wynosiły już 70 mln zł. Koncentrowały się na największych spółach. Liderem, podobnie jak w czwartek, było PKO BP. Właściciela zmieniły papiery warte 42 mln zł.
W kolejnych godzinach piątkowych notowań wpływ na postawy inwestorów będą miały dane makroekonomiczne zza oceanu (oczywiście przy założeniu, że europejscy politycy nie zafundują nam takich niespodzianek jak w czwartek). Amerykanie pochwalą się m.in. informacjami o grudniowej produkcji przemysłowej, wykorzystaniu mocy produkcyjnych. Poznamy też Indeks Uniwersytetu Michigan (wstępne dane za styczeń). Wymienione informacje trafią na rynek dopiero po godz. 15.
Na rynku walutowym, po piątkowym załamaniu, złoty bynajmniej nie przystąpił do odrabiania strat. Jedynie szwajcarski frank tracił na wartości. O godz. 9.30 kosztował 4,24 zł, co oznaczało 1,8-proc. spadek. Euro drożało 0,3 proc., do 4,3250 zł a dolar amerykański o 0,2 proc., do 3,7160 zł.