Dotyczy to tradycyjnych globalnych wskaźników na których norweski fundusz zbudował inwestycyjny model. Te indeksy za którymi podążają inwestorzy nie są już najlepszym punktem startu, uważa Yngve Slyngstad, szef tego giganta. Management norweskiego funduszu chce mieć większą swobodę i ponosić większą odpowiedzialność za zdefiniowanie szytego ma miarę portfela referencyjnego.

Dlaczego Norwegowie rozważają taki krok? Chodzi o zwiększenie stopy zwrotu oraz o możliwość inwestowania w nowe klasy aktywów. Ten fundusz, który czerpie kapitał z eksploatacji zasobów ropy naftowej i gazu ziemnego pierwszy zastrzyk pieniędzy dostał 18 lat temu i od tego czasu systematycznie zwiększa ryzyko. W 1998 r. zaczął inwestować w akcje, dwa lata później zdecydował się na ekspansję na rynkach wschodzących, w 2011 zaś zaktywizował się w nieruchomościach. Obecnie norweski fundusz ma w portfelu 1,3 proc. wyemitowanych na świecie akcji i nie udało mu się wypracować realnej stopy zwrotu na zakładanym poziomie 4 proc. Od 1998 r. średnio wynosiła ona 3,75 proc. rocznie, zaś nominalnie 5,83 proc.

Slyngstad podkreśla, że głównym kryterium w przypadku globalnych indeksów jest płynność i dostępność. Zwraca jednocześnie uwagę, że ta płynność nie zapewnia pożądanej stopy zwrotu a indeksy są tworzone z uwzględnieniem kryteriów makroekonomicznych. Szef norweskiego funduszu państwowego doszedł do wniosku, że jest on innym inwestorem niż pozostali i podkreśla wagę horyzontu długoterminowego. Zastanawia się, czy większa część aktywów nie powinna być inwestowana w mniej płynne instrumenty.

Obecnie „inwestycyjne uniwersum" funduszu, jak podkreśla Slyngstad, ogranicza się do rynków publicznych z wyjątkiem prywatnych nieruchomości, a proponowane zmiany zostaną przeprowadzone po dalszych analizach.

Zgodnie z rządowym upoważnieniem norweski fundusz może mieć w portfelu nawet 60 proc. akcji, 35 proc. papierów dłużnych i 5 proc. nieruchomości. W minionym kwartale zarobił 192 miliardy koron (31 miliardów dolarów), czyli 3,3 proc. Głównie zapracowały na to inwestycje w akcje spółek z sektora energii i firm z rynków wschodzących.