Niemiecki indeks DAX tracił na początku poniedziałkowej sesji ponad 3 proc., polski WIG 20, francuski CAC 40 i włoski FTSE MIB spadały o ponad 2 proc., brytyjski FTSE 100 tracił wówczas prawie 2 proc. Japoński Nikkei 225 spadł w ciągu poniedziałkowej sesji o 3,1 proc. a Hang Seng, główny indeks giełdy w Hongkongu stracił 2,7 proc.

Co było powodem ostrej przeceny na światowych rynkach? Analitycy wskazują m.in. na rozczarowujące dane PMI z chińskiego przemysłu. W weekend opublikowano oficjalny (mierzony przez państwową instytucję CFLP) wskaźnik PMI dla przemysłu. Lekko wzrósł on w grudniu do 49,7 pkt, ale wciąż sugeruje on kurczenie się sektora. (Mówi o tym każdy odczyt poniżej poziomu 50 pkt.)

W poniedziałek podano zaś odczyt wskaźnika PMI mierzonego przez firmy Caixin i Markit Economics. Spadł on z 48,6 pkt w listopadzie do 48,2 pkt w grudniu. Analitycy spodziewali się jego zwyżki do 49 pkt. Ten rozczarowujący odczyt wystarczył, by powróciły obawy inwestorów o kondycję chińskiej gospodarki oraz chiński popyt na surowce. Na zachodnioeuropejskich rynkach najmocniej spadały akcje spółek z sektora surowcowego. Np. papiery koncernu górniczego Anglo American traciły rano w Londynie ponad 5 proc. a Glencore około 4 proc.

- Rynek wciąż skupia się na przemysłowej części chińskiej gospodarki - twierdzi Gavin Parry, dyrektor zarządzający spółki Parry International Trading.

- Wielkim czynnikiem ryzyka będzie to czy Pekin zdoła w 2016 roku lepiej wykorzystać swoje zdolności ustabilizowania chińskiej gospodarki. Chiński rząd balansował jak dotąd pomiędzy stabilizacją tempa wzrostu gospodarczego a reformą ekonomiczną. To w którą stronę będą przychylały się władze ChRL określi, to czy rynki będą miały dobry rok czy nie - wskazuje Jasper Lawler, analityk z CMC Markets.