Najnowsze dane potwierdzają, że regiony nie zwalniają tempa w wydawaniu pieniędzy europejskich na lata 2007 – 2013. – W ostatnim czasie jest ono nawet szybsze – podkreśla Marek Sowa, marszałek małopolski.
Nasi rozmówcy zgodnie przyznają, że najważniejszym czynnikiem mobilizujących władze regionalne były wybory samorządowe. Władze województw, powiatów i gmin do ostatniej chwili przed tym sprawdzianem walczyły o jak najlepsze wykorzystanie środków z Brukseli i sfinansowanie nimi jak największej liczby inwestycji. – Nie da się ukryć, że kalendarz wyborczy sprzyjał wydawaniu pieniędzy unijnych. Korzystają z nich przede wszystkim samorządy, a ich włodarze chcieli część inwestycji zakończyć nieco wcześniej niż zwykle – wskazuje Sowa.
Niezależnie od motywacji, efekty są imponujące. Do końca listopada województwa zawarły prawie 18 tys. umów o dofinansowanie, wykorzystując już 63,4 proc. przyznanych im z Brukseli pieniędzy (łącznie jest to 16,55 mld euro). W programach krajowych średnie wykorzystanie funduszy oscyluje na poziomie ok. 50 proc. Jedyny program krajowy, który dotrzymuje tempa programom regionalnym, to „Innowacyjna gospodarka” (umowy na 62,8 proc. wkładu z UE).
Sukces regionów to w dużej mierze zasługa przedsiębiorców. Pieniądze, którymi dysponują samorządy, są przede wszystkim kierowane na inwestycje transportowe (drogi, lotniska, kolej) oraz właśnie na rozwój przedsiębiorczości. A firmy tłumnie ruszyły po dotacje – zarówno na poziomie regionalnym, jak i krajowym dla przedsiębiorców pozostały dotacyjne „resztówki”.
– Przekazanie części środków z Brukseli do dyspozycji regionów było udanym krokiem w kierunku decentralizacji zarządzania funduszami europejskimi w naszym kraju. Województwa bardzo sprawnie radzą sobie ze swymi budżetami. W tym roku wydały nawet więcej, niż zakładaliśmy – przyznaje Elżbieta Bieńkowska, minister rozwoju regionalnego.