To efekt ogłoszenia przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju ostatniego konkursu o pieniądze na wsparcie projektów celowych (badania przemysłowe i prace rozwojowe).
To dotacje, które pierwotnie, wraz z bliźniaczymi grantami na wdrożenia badań, rozdzielała Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości (w latach 2008–2011 zorganizowała sześć konkursów). Od 2012 r. ich podział przejęło NCBiR, które w ubiegłym roku zorganizowało jeden konkurs. Teraz ogłosiło drugi i zarazem ostatni nabór projektów, w którym rozdzieli 89,4 mln zł. Co ciekawe, po środki mogą sięgnąć zarówno mikro, małe i średnie firmy (53,6 mln zł), jak i przedsiębiorstwa duże (35,7 mln zł), bo budżet konkursu podzielono na dwie odrębne pule.
– Można spodziewać się dużej konkurencji, gdyż przedsiębiorcy nie mają w tej chwili wielu alternatyw. Stosunkowo mały budżet na pewno ją jeszcze spotęguje. Przy tak wielu chętnych spełnienie jak największej liczby kryteriów merytorycznych jest kluczowe, a znajdują się tam takie jak np. zgłoszenie patentu i wzoru użytkowego czy stworzenie nowych miejsc pracy związanych z działalnością B+R – mówi „Rz" Beata Tylman, dyrektor w firmie doradczej PwC. Podkreśla też, że szczególnie zainteresowane tym konkursem są duże firmy ze względu na to, że nie wymaga się od nich konsorcjów naukowo-przemysłowych.
– Wśród najważniejszych zmian, które wprowadzono, należy wymienić obniżenie minimum wartości projektu do 1 mln zł oraz wprowadzenie dodatkowego kryterium punktowego za tzw. samoograniczenie, czyli wnioskowanie o mniejszą dotację niż należna. Nie wszyscy przedsiębiorcy mogą starać się o dotacje, a jedynie ci, których projekty dotyczą tzw. średnich lub wysokich technologii – podkreśla Tylman.
Na inną nowość zwraca uwagę Anna Zaleska, manager w firmie doradczej Crido Taxand. – Istotną zmianą jest skrócenie terminu oceny wniosków do 60 dni. Jeżeli NCBiR wywiąże się z tego terminu, zostanie to zapewne pozytywnie ocenione przez wnioskodawców i pozwoli na szybsze rozpoczęcie innowacyjnych projektów – tłumaczy.