Rząd przyspiesza wykorzystanie pieniędzy unijnych z okresu 2014-2020. W tym celu przyjął już opracowany przez resort rozwoju „Plan działań na rzecz zwiększenia efektywności i przyspieszenia realizacji programów Umowy Partnerstwa 2014-2020". Jego realizacja już trwa. Do 13 marca br. uruchomiono już 728 naborów projektów zarówno w nowych krajowych, jak i regionalnych programach operacyjnych, ale łącznie do końca br. ma być ich ponad tysiąc. Pula przeznaczona na już uruchomione nabory (odbywają się zarówno w trybie konkursowym, jak i pozakonkursowym) to 62 mld zł. To 20 proc. ogólnej kwoty na dofinansowanie projektów w latach 2014-2020.
– Przyspieszamy z konkursami, ale spodziewam się, że realnie napływ tych pieniędzy nasza gospodarka zacznie odczuwać na przełomie III i IV kw. br. co wynika ze specyfikacji realizacji dotowanych inwestycji – mówi Jerzy Kwieciński, pierwszy wiceminister rozwoju. Jak szacuje jego resort, fundusze europejskie z nowego rozdania będą przekładać się średnio na dodatkowy 1 pkt proc. PKB rocznie. – Teraz to niewiele, bo ok. 0,2-0,3 pkt. proc., ale potem będzie to znacznie więcej. Tym bardziej, że nie chcemy tylko wydawać tych pieniędzy, ale je efektywnie inwestować, co mam nadzieję przełoży się zarówno na efekt popytowy, jak i podażowy – tłumaczy Kwieciński.
Jak dodaje, Ministerstwo Rozwoju pracuje też nad pełnym wykorzystaniem pieniędzy z okresu 2007-2013. – Brakuje nam jeszcze wydatków (faktur) na ok. 15 mld zł. Umówiliśmy się z tzw. instytucjami zarządzającymi, w tym z marszałkami województw, że zbierzemy te faktury do czerwca – tłumaczy Kwieciński. Jak podkreśla, resort rozwoju walczy o każdą złotówkę. Nie ma jednak gwarancji, że wszystkie pieniądze zostaną wykorzystane.
– Spodziewamy się, że 11 mld zł uda się nam wykorzystać dzięki zastosowaniu środków naprawczych, które chcemy wprowadzić w porozumieniu z Komisją Europejską. Teraz czekamy na jej zgodę na zmiany w starach programach operacyjnych – tłumaczy Kwieciński. Za główne działania umożliwiające pełne wykorzystanie funduszy z lat 2007-2013 wskazuje on tzw. nadkontraktację, zmianę podstawy tzw. certyfikacji (dotychczas jej podstawą były środki z UE oraz krajowy wkład publiczny, teraz do tego doliczany będzie również wkład krajowy prywatny) i zwiększenie dofinansowania unijnego do 85 proc. na poziomie programów operacyjnych (dotychczas było to możliwe na poziomie priorytetów). Inne działania to podpisywanie umów o dotacje jeszcze teraz w 2016 r. oraz akceptacja zaliczek w rozliczeniach między beneficjentami, a wykonawcami inwestycji. Zmiany te mają dotyczyć wszystkich programów krajowych i dziewięciu z szesnastu programów regionalnych (nie wszyscy marszałkowie wyrazili chęć skorzystania z tych instrumentów). – Nadkontraktację stosujemy we wszystkich programach krajowych. Średnio wynosi ona 101,4 proc. ale już w programie „Innowacyjna gospodarka" to nawet 108 proc. Najniższa jest w programach regionalnych i tam też Kwieciński upatruje największego zagrożenia niewykorzystaniem pieniędzy. – Część marszałków nie była zainteresowana tym możliwościami. To ich decyzja, ale i ryzyko – mówi Kwieciński. Pytany przez „Rzeczpospolitą" o inwestycje kolejowe przyznaje, że nie we wszystkie projektach spółek kolejowych zostaną wykorzystane wszystkie pieniądze przeznaczone dla kolei, a było to ogółem 20 mld zł, ale ich wykorzystanie ma przynieść zastosowanie środków naprawczych np. zwiększenie poziomu dofinansowania w projektach realizowanych planowo i zgodnie ze wszystkim zasadami UE.