Czy warto czekać na spadek cen mieszkań? – pytał Marcin Piasecki, redaktor zarządzający „Rzeczpospolitej”, rozpoczynając w Karpaczu debatę „Oferta–ceny–dostępność; jak rynek deweloperski odpowiada na potrzeby mieszkaniowe Polaków?”.
Iwona Sroka, członkini zarządu Murapolu, odradzała strategię czekania na spadki cen, zwracając uwagę, że obecnie oferta deweloperów jest bardzo szeroka, bardzo ciekawa i zróżnicowana. Jej zdaniem obecny spadek sprzedaży mieszkań ze względu na mniejszą dostępność kredytów jest przejściowy. – Dlatego też, jeśli ktoś ma możliwość i zdolność kredytową, nie powinien czekać – zaznaczała Iwona Sroka.
Największy od kilku lat wybór mieszkań potwierdzają też dane rynkowe. Jak wyliczała Katarzyna Kuniewicz, dyrektorka działu badań w Otodom Analytics, w siedmiu największych miastach Polski w ofercie deweloperów jest obecnie 52,5 tys. lokali, podczas gdy przed rokiem było ich 37 tys., a półtora roku wcześniej – 34 tys. Biorąc zaś pod uwagę również okolice dużych miast (tzw. obwarzanki), oferta deweloperów obejmuje 75 tys. lokali.
– Obecnie mamy też dawno niewidzianą stabilizację cen mieszkań, które w Polsce nadal są tańsze niż na zachodzie i północy Europy czy w Czechach – przypominał Mateusz Bonca, prezes firmy JLL, według którego w perspektywie najbliższych lat na polskim rynku mieszkaniowym nie będzie taniej.
Katarzyna Kuniewicz zaznaczała, że ostatnio tylko w 2009 r. (po wybuchu kryzysu finansowego) warto było poczekać na spadek cen. Potem ceny mieszkań pięły się już w górę. Odkładając teraz zakup mieszkania w nadziei na spadek cen, trzeba uwzględnić to, że nie wiadomo, czy za rok, dwa upatrzone mieszkanie będzie tańsze i czy będzie dostępne. Tym bardziej że w dużych miastach pojawiła się nowa grupa nabywców, których nawet przy droższym kredycie stać na większe lokale.