Europa dała się wyprzedzić USA i Chinom w liczbie wprowadzanych na rynek nowoczesnych leków. W ub.r. w USA pojawiło się ich 28, w Chinach 25, a w Europie o osiem mniej. Przedstawiciele krajowych i globalnych firm farmaceutycznych mówili w Karpaczu o tym, jakie warunki gospodarcze i kulturowe sprzyjają temu, by wzrosła innowacyjność Europy na światowym rynku.
O „Konkurencyjności sektora farmaceutycznego a możliwości rozwoju” rozmawiali: Agnieszka Grzybowska-Zalewska, członkini zarządu Sanofi Polska, Jacek Śmiałek, p.o. prezes Sandoz w Polsce, Yuriy Markevych, dyr. ds. relacji z klientem w Yuria-Pharm, Krzysztof Kopeć, prezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego – Krajowi Producenci Leków, Justin Gandy, dyr. zarządzający MSD Polska, Sameh Rafla, dyr. generalny Takeda Pharma, oraz Krzysztof Kępiński, dyr. ds. relacji zewnętrznych GSK.
W latach 60. za 1 mld dol. można było stworzyć i wprowadzić na rynek dziesięć nowych leków, teraz przeciętnie na jeden potrzebne są 3 mld dol. Zmienił się innowacyjny profil przemysłu farmaceutycznego: wiele firm bardziej inwestuje we współpracę ze start-upami przy badaniach, niż rozwija własne centra badawcze. Wspólnie pracują nad nowymi lekami i prowadzą badania kliniczne.
Jak zaznaczyła Agnieszka Grzybowska-Zalewska, dla pacjenta ważne jest przede wszystkim, by leki były dostępne, zwykle nie zwraca uwagi na to, gdzie są produkowane: – Ważne jest to, że innowacyjność w świecie ma się dobrze i dzięki temu mamy dużo większą szansę na terapie celowane niż kiedyś – mówiła.
Oceniając rynek polski, zauważyła, że trudno jest przekonać globalne firmy, by prowadziły badania kliniczne w krajach, w których potem leki te nie są dostępne, bo z trudem oferowana jest dla nich refundacja. Jej zdaniem na pewno konkurencyjność regionu (w tym całej UE) poprawiłaby digitalizacja. – Mamy dużo różnych danych, tylko ich nie analizujemy, nie są ogólnie dostępne, tak by lekarz, do którego trafi pacjent, widział go „całego”, a nie tylko jedną chorobę – tłumaczyła prezeska Sanofi Polska.