Taką ocenę przedstawiła Fundacja Rozwoju Rynku Finansowego, zrzeszająca firmy pożyczkowe. Chodzi o zaproponowane przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zawieszenie obowiązku spłaty kredytów i pożyczek dla wszystkich konsumentów oraz obniżenie limitu kosztów pozaodsetkowych.
Priorytetem powinien być zakaz lichwy cywilnej
- Próby wykorzystywania trudnej sytuacji Polaków już dziś widać wyraźnie na przykładzie rynku żywności, artykułów sanitarnych czy środków ochronnych. Należy spodziewać się, że nie inaczej będzie na rynku finansowania, dlatego wobec braku przepisów chroniących konsumentów przed działalnością mafii mieszkaniowych i lichwy cywilnej, kluczowe teraz powinno być nie tyle regulowanie cen maksymalnych w odniesieniu do kredytów i pożyczek, gdyż takie przepisy i regulacje już funkcjonują, ale wprowadzenie zakazu przewłaszczania nieruchomości na zabezpieczenie – mówi Agnieszka Wachnicka, prezes FRRF.
Branża argumentuje, że w obliczu pogorszenia się sytuacji finansowej wielu gospodarstw domowych, konsumenci mogą w najbliższym czasie mieć zwiększoną potrzebę skorzystania z pożyczek krótkoterminowych, jednak bez dostępu do legalnych instrumentów finansowych, będą zmuszeni poszukiwać innych form finansowania bieżących potrzeb, co w konsekwencji może prowadzić do rozrostu szarej strefy i intensyfikacji nieuczciwych praktyk rynkowych tzw. lichwy cywilnej. Legalne instytucje kredytowe i pożyczkowe wobec utraty dochodów będą bowiem zmuszone ograniczyć lub całkowicie zaprzestać kredytowania klientów.
Ponad 30 tys. osób może stracić pracę
Efektem zaproponowanych regulacji przez UOKiK może być również utrata pracy przez około 30 tysięcy osób, zatrudnionych w branży pożyczkowej, bo ta już dziś ma problem z utrzymaniem rentowności – ocenia FRRF.
Na koszty kredytu konsumenckiego składają się nie tylko koszty operacyjne, choćby te związane z zatrudnieniem pracowników, ale także koszty pozyskania kapitału. Instytucje pożyczkowe nie gromadzą depozytów, a środki na prowadzenie akcji pożyczkowej pozyskują z rynku kapitałowego. Ponieważ oferują tylko jeden rodzaj produktu – pożyczki – nie są w stanie kompensować strat w tym segmencie przychodami z innych linii produktowych. Firmy pożyczkowe nie mają też dostępu do mechanizmów wsparcia płynności oferowanych przez NBP, a ponadto ponoszą wysokie koszty związane z koniecznością spełniania nałożonych na nich wymogów regulacyjnych, m.in. firmy pożyczkowe są zobowiązane do zapłaty podatku dochodowego niezależnie od tego, czy klient spłaci pożyczkę, czy nie – ocenia fundacja.