To najważniejsza batalia w rywalizacji o Biały Dom. Bo gospodarka, jak wynika z ostatnich sondaży, wyprzedziła wojnę w Iraku i kwestię bezpieczeństwa narodowego wśród powodów obaw Amerykanów. Obaj kandydaci usiłują zjednać sobie wyborców zaniepokojonych kryzysem w nieruchomościach, rosnącymi cenami energii, złymi danymi o rynku pracy.
– Pracujecie więcej niż kiedykolwiek, żeby opłacić rachunki, które rosną, i na koniec miesiąca nic nie zostaje – mówił Obama w Charlotte w Karolinie Północnej. – W ostatnim roku znacznie wzrosły takie troski i niepokoje milionów rodzin. Zarzucił też McCainowi, że chce kontynuować niefortunną politykę gospodarczą George'a W. Busha.
McCain z kolei w wystąpieniu w Kolorado obiecał, że Amerykanie wyjdą zwycięsko z tych ciężkich czasów. Przy okazji zaatakował konkurenta za projekty podwyższenia podatków, co powoduje likwidację miejsc pracy. Kongresowi i administracji zarzucił, że nie udało im się ograniczyć wydatków publicznych. A jakie są programy kandydatów?
W zakresie polityki fiskalnej senator z Illinois chce bardziej opodatkować bogatych. Zamierza znieść ulgi wprowadzone za kadencji Busha, postuluje podwyższenie do 28 z 15 proc. podatku od zysków kapitałowych. Dla wzmocnienia systemu emerytalnego (social security) zaleca podwyższenie podatku od dochodów ponad 102 tys. dol. rocznie. Jest za zwiększeniem kredytów podatkowych, aby pomóc klasie średniej.
W związku z kryzysem mieszkaniowym proponuje pakiet 30 mld dol. wsparcia dla właścicieli nieruchomości. Z tej sumy m.in. 10 mld przypadłoby władzom stanowym i samorządom na pomoc najbardziej dotkniętym i 10 mld na ratowanie ludzi przed utratą domu. Obama proponuje też zmianę ustawy o bankructwach, by zwykłe rodziny mogły zmienić warunki hipoteki. Amerykanom klas średnich dałby 10 proc. ulgi w podatku hipotecznym.