[b]Rzeczpospolita: W raporcie o transformacji, który dzisiaj zaprezentuje pan w Warszawie widać, że kraje Europy Środkowej przetrwają kryzys w lepszej kondycji, niż te które mają mniej zaawansowane reformy. Czy jednak można było jeszcze coś zrobić, aby skutki kryzysu były mniej dotkliwe?[/b]
Jeromin Zettelmeyer: Jeśli chodzi o Polskę, to przeżywa okres, który możemy określić jako „zbyt piękne, żeby było prawdziwe”. A wyniki gospodarcze są znacznie lepsze od tego, czego mogliśmy oczekiwać.
[b] Tyle, że każdy kryzys niesie ze sobą również możliwości przyspieszenia najtrudniejszych reform. Czy i tak było w przypadku naszego kraju?[/b]
Kryzysy zazwyczaj ujawniają bezlitośnie słabości w skali makro. Testują również jakość zbudowanych wcześniej instytucji. Jeśli połączymy te dwie cechy kryzysów można przetestować efekty kryzysu w poszczególnych krajach.
W Europie Środkowej, niestety nie dotyczy to już krajów bałtyckich, dzięki wcześniejszym reformom udało się uniknąć drastycznego spadku produkcji. Natomiast nadal pozostały do przeprowadzenia reformy strukturalne, które wyhamowano lub wręcz wstrzymano ze względu na dotkliwe skutki globalnego spowolnienia gospodarczego. Mówię tu o prywatyzacji, rozbudowie infrastruktury, zwiększeniu wydajności energetyki, reform sektora finansowego. I w tym przypadku Polska znacznie wyprzedziła pozostałe kraje regionu. Skorzystała przy tym z płynnego kursu waluty, co mam nadzieję zauważą również inne kraje.