Setki ton cukru i konserw warte miliony złotych nie będą przeterminowane – zapewnia AMW. Po aferze z bezwartościowym suszonym mięsem z szwedzkiego demobilu, które trafiło na krajowy rynek, kupcy z Agencji Mienia Wojskowego sprawdzili produkty wyprzedawane przez naszą armię.
– Pod młotek pójdą tylko te towary, których termin przydatności do spożycia mija najwcześniej za pół roku – zapewnia Karol Rydz, zastępca dyrektora zespołu gospodarki mieniem ruchomym i obrotu specjalnego AMW. To dlatego wyprzedaże towarów z wojskowych rejonowych baz materiałowych w całym kraju zaczną się bez przetargów i zbędnej zwłoki, tuż po Nowym Roku. To, czego nie uda się w porę upłynnić, będzie utylizowane.
– Armia profesjonalizuje się, jej struktura została gruntownie przebudowana, do tego zmieniają się zasady żywienia zawodowej kadry w koszarach. Jednostki nie potrzebują więc tak ogromnych zapasów żywności – tłumaczy Karol Rydz. Agencja chce więc szybko sprzedać 272 tony chleba o przedłużonej trwałości. Pieczywo robione jest według specjalnych receptur, bez konserwantów, przechowywane w specjalnych opakowaniach.
– Nie tylko zachowuje świeżość przez co najmniej dwa lata, ale też nie ma sobie równych pod względem smaku w całym NATO – zachwala Ryszard Sobczak, szef zespołu kontraktującego żywność dla armii w AMW.
Pod młotek pójdzie 540 ton cukru, 200 ton makaronów, 100 ton grochu i fasoli, 62 tony ryżu. Do tego tony kasz, herbaty liściastej, suszu ziemniaczanego, nawet 26 ton przecieru pomidorowego w dużych 3-kilogramowych puszkach.