Decyzja o podwyżce z 0,5 do 0,75 proc. oprocentowania kredytów, których Fed udziela bankom, wywołała w piątek przecenę na giełdach w Azji. Indeks MSCI Asia Pacific spadł o 2,3 proc., a japoński Nikkei 225 o 2,1 proc.
Europejskie giełdy też zaczęły dzień na minusie jednak ostatecznie zakończyły go zwyżkami. Indeks FTSE zyskał 0,4 proc, a europejskie indeksy znalazły się nawet najwyżej od 3 tygodni. Na minusie otworzyły się giełdy w USA, ale ostatecznie amerykańskie indeksy zyskały 0,1-0,2 proc.
W tym samym czasie dolar był najsilniejszy od dziewięciu miesięcy wobec euro (1,3450 dol. za euro). Umocnił się też wobec złotego (do 2,99 zł).
Czemu w pierwszej chwili rynek reagował tak nerwowo? – Gdy wśród inwestorów panuje duża niepewność i dokonuje się takich rzeczy jak podwyżka stopy procentowej, musi nastąpić taka reakcja – przyznaje Graham Montero-Rosen, dyrektor inwestycyjny w nowojorskim funduszu Graham & Dodd Fund. – Stany Zjednoczone zaczęły się wycofywać ze stymulowania gospodarki. Chociaż jest to potrzebne, ostatni krok Fedu wywołuje u inwestorów niepokój i jest w krótkim terminie negatywny dla rynków – twierdzi Kenichi Hirano, strateg w tokijskim Tachibana Securities. Zdaniem analityków azjatyckie giełdy traciły najbardziej, gdyż inwestorzy zaczęli się obawiać, że banki centralne tego regionu (głównie Ludowy Bank Chin) mogą również w bliskiej przyszłości zacieśnić politykę monetarną.
Fed, w swoim komunikacie starał się jednak uspokoić rynki. Podkreślił, że podwyższenie stopy dyskontowej jest jedynie krokiem w powrocie do przedkryzysowej normalności. Decyzja o podwyżce nie powinna być jednak wielkim zaskoczeniem. Była ona bowiem zapowiedziana przez szefa Fedu Bena Bernanke już w zeszłym tygodniu. Jeszcze w tym kwartale Fed zgodnie z zapowiedziami wycofa się również z kilku innych ”kryzysowych” instrumentów wsparcia dla gospodarki. Zapewnia jednak, że podwyżka głównej stopy szybko nie nastąpi. – Panująca na rynkach opinia, że istnieje duże prawdopodobieństwo podwyżki głównej stopy procentowej to rozdmuchana idea. Jest przecież prawdopodobne, że utrzymamy ją na dotychczasowym poziomie i zmienimy dopiero w 2011 r. – powiedział w piątek James Bullard, prezes Banku Rezerw Federalnych w St. Louis.