Wprowadzenie tzw. opłaty dywersyfikacyjnej jest coraz bardziej realne. Szefowie Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa przyznają, że koszty funkcjonowania gazoportu w Świnoujściu powinny być rozłożone na wszystkich odbiorców gazu. I proponują, by był to element opłaty przesyłowej w rachunku.
Według ekspertów może ona wynosić kilka groszy za m sześc. gazu. To dla przeciętnego gospodarstwa domowego, które używa gazu tylko do gotowania, oznacza wzrost rachunku o ok. 10 zł rocznie. Gdy używa go także do ogrzewania, to skok opłat wyniesie już ponad 100 zł rocznie.
– Terminal jest konieczny, ale PGNiG nie powinno ponosić całości kosztów jego funkcjonowania, skoro będzie miał możliwości regazyfikacji 5 mld m sześc. rocznie, a my chcemy zlecać usługę na 1,5 – 2 mld m sześc. – mówi „Rz” wiceprezes firmy Sławomir Hinc.
Prezes PGNiG Michał Szubski wyjaśnia, że moglibyśmy się wzorować na Hiszpanii, gdzie koszty korzystania z infrastruktury, zwłaszcza służącej wtłoczeniu gazu do systemu – jak terminal LNG – zostały rozłożone na wszystkich jej użytkowników w kraju.
– W Hiszpanii jest kilka terminali i nie ma problemów z ich finansowaniem i funkcjonowaniem właśnie dzięki temu, że każdy odbiorca gazu partycypuje w kosztach jego wykorzystania – zaznacza Szubski.