Dyrektywa od lat wywołuje kontrowersje – miała być zmieniana już dwukrotnie, za każdym razem pojawiały się jednak niemożliwe do przezwyciężenia różnice. Tym razem – zgodnie z traktatem UE – Komisja Europejska rozpoczyna od konsultacji. Organizacje pracodawców i pracowników mają się wypowiedzieć, czy nowelizacja jest potrzebna i w jakim zakresie.
[wyimek]31 godzin pracują średnio w tygodniu Holendrzy[/wyimek]
Sama Komisja ma już własne przemyślenia w tej sprawie. Sugeruje m.in. likwidację klauzuli opt-out – dzięki niej państwa i partnerzy społeczni mogą się zgadzać na pracę dłuższą niż 48 godzin tygodniowo. Bruksela zwraca uwagę, że zagraża to zdrowiu pracowników i ich bezpieczeństwu. Proponuje więc ujednolicenie maksymalnego tygodniowego czasu pracy.
Specjaliści z niemieckiego ośrodka Centrum für Europäische Politik zgadzają się, że zapisy dyrektywy trzeba zmienić, ale akurat nie w tej kwestii. Ich zdaniem wprowadzenie maksymalnego wymiaru czasu pracy oznaczałoby dyskryminację uboższych krajów, którym klauzula opt-out daje szansę na nadrobienie strat związanych z niższą efektywnością.
Eksperci CEP sprzeciwiają się też sugerowanej harmonizacji przepisów dotyczących dyżurów. Zgodnie z orzeczeniem ETS dyżur powinien być traktowany jako normalny czas pracy, nawet jeśli pracownik pozostawał bezczynny. Ta interpretacja dyrektywy przeszkadza pracodawcom, KE chce więc ustalić, czy sprawę można uregulować inaczej. – Nie można, ale trzeba – odpowiada CEP. – Określenie, czy i do jakiego stopnia dyżur należy uważać za czas pracy, powinno być wynikiem ustaleń między partnerami społecznymi.