Dwa dni temu Białorusini wprowadzili na rynek obligacje za 600 mln dolarów z terminem wykupu w 2015 roku. Ich oprocentowanie wynosi 8,75, czyli jest bardzo wysokie, ponieważ są to papiery wartościowe wysokiego ryzyka. Organizacją tej emisji zajmowały się BNP Paribas, Deutsche Bank, RBS oraz rosyjski Sbierbank.
— To wstępny rating - powiedział minister finansów Białorusi, Andriej Charkowiec. — W przyszłości może on ulec zmianom- dodał. Jednocześnie zapewniał,że zainteresowanie inwestorów „dziewiczymi” obligacjami białoruskimi jest wyjątkowo wysokie. — Jest popyt z Europy,Azji, Ameryki Północnej i Południowej oraz z Izraela — ujawnił.
Białoruś planuje w latach 2010-2012 emisję obligacji o łącznej wartości 2 mld euro. Dekret Rady Ministrów, na mocy którego obligacje mogły zostać wypuszczone , miał na celu ściągnięcie do tego kraju inwestycji zagranicznych. Inwestorzy, którzy kupią białoruskie papiery nie zapłacą podatku dochodowego, jeśli okaże się,że przyniosą one zysk.
Jednocześnie rząd białoruski wyznaczył dopuszczalny górny pułap długu publicznego na 11 mld dolarów (o 1,5 mld dol. więcej) na koniec tego roku.
Rząd w Mińsku wierzy,że wejście na światowe rynki finansowe ułatwi firmom z tego kraju pozyskanie inwestorów zagranicznych. Inwestycja w białoruskie papiery została oceniona jako bardzo ryzykowna. Jako zagrożenie wymienia się słabą bazę eksportową, silne uzależnienie od importu, wysoki deficyt budżetowy i na rachunku bieżącym, bardzo niski poziom rezerw walutowych, uzależnienie od finansowania zewnętrznymi kredytami, oraz niestabilny klimat polityczny,gospodarczy, społeczny, a także brak uregulowań prawnych. Na rynkach światowych największym konkurentem dla białoruskich papierów są obligacje ukraińskie, z tym że ten kraj ma już doświadczenie z zapożyczaniem się zagranicą. Tyle,że papiery Białorusi uzyskały wyższy rating, niż CCCplus przyznany Ukrainie.