Niemcy są zdania, że nałożenie takiego podatku złamałoby umowę koalicyjną. Brytyjczycy mówią jasno: nie będzie zgody na jakiekolwiek unijne podatki bezpośrednie. Zdaniem Francuzów ta propozycja pojawiła się w nieodpowiednim czasie.

[link=http://www.rp.pl/artykul/19420,520385_UE_szuka_pieniedzy__Beda_nowe_podatki_.html]Jak informowaliśmy w dzisiejszej "Rz"[/link], taki podatek – zdaniem Lewandowskiego – mógłby zostać nałożony na przewozy lotnicze, handel emisjami dwutlenku węgla oraz transakcje finansowe. Konkretne propozycje komisarz ma przedstawić w drugiej połowie września.

Dzisiaj unijny budżet składa się w 76 proc. ze składek krajów członkowskich. Reszta to część wpływów z VAT i ceł. Zmiany w sposobie finansowania miałyby dotyczyć budżetu na lata 2014 – 2020. James Sassoon, brytyjski minister handlu, powiedział: – Zgody na bezpośrednie podatki Brukseli, które miałyby finansować unijny budżet, nie będzie. Opodatkowanie jest prawem rządów krajów członkowskich, a jego wysokość ustalana jest samodzielnie w każdym kraju. Z kolei wiceminister ds. europejskich Francji Pierre Lellouche powiedział, że jakiekolwiek nowe podatki w tej chwili są nie do przyjęcia. To moment znacznie bardziej odpowiedni do wprowadzenia oszczędności. Zdaniem rządu w Paryżu pomysł europejskiego podatku jest polityczny i byłby jednocześnie przekazaniem suwerennych praw państw członkowskich do pobierania podatków.

Bardzo sceptycznie jest do tego pomysłu nastawiony Frederic Donnedieu de Vabres, prezes Taxhandu, organizacji zrzeszającej doradców podatkowych. – Jednolity podatek nałożony na lotnictwo, transakcje finansowe i handel emisjami CO2 nierównomiernie obciąży kraje członkowskie, utrudniając im wyjście z gospodarczej zapaści. Taki podatek jest zbyt skomplikowany do wprowadzenia i wymagałby przebudowania systemów podatkowych w państwach UE.