Premier Tusk mówi bowiem, że nikt na tym nie straci, a państwo zyska, bo deficyt będzie mniejszy. Jeśli tak, to dlaczego zatrzymano się w pół drogi? Przecież pan premier powinien zauważyć, że z jego wyjaśnienia wynika, iż należało zredukować do zera część składki przekazywanej do OFE! Wtedy dalej nikt nie traci, a korzyści dla budżetu byłyby jeszcze większe.
Premier w entuzjazmie dla swojej (i ministrów) decyzji poszedł niestety za daleko. Mówi bowiem, że kapitał w filarze II nie uległ zmniejszeniu. Tym samym mówi nam, abyśmy uznali żywy pieniądz w OFE za taki sam pieniądz jak zobowiązania państwa na nowo tworzonych kontach w ZUS. Apeluję do ekonomistów w Radzie przy premierze, aby mu wyjaśnili różnicę.
Środki na kontach w ZUS to bowiem nie realne pieniądze – te zostaną wydane na bieżące emerytury – ale tylko obietnica państwa dzisiaj, że przyszli emeryci dostaną te pieniądze w przyszłości. Premier Tusk sam zauważył przy różnych okazjach, że on i inni politycy składają czasem, czy nawet często, obietnice, których nie dotrzymują z takich czy innych powodów. W tym przypadku obietnice jego rządu mogą być obarczone jeszcze większym ryzykiem, bo miałyby być realizowane przez przyszłe rządy za 10, 20 czy 30 lat. Takie obietnice łatwo, czy może łatwiej, składać. Zatem różnica między dotychczasowym i nowym filarem II jest taka, jak między faktem, czymś realnym tu i teraz, a obietnicą dotyczącą czegoś w przyszłości.
Niedostrzeganie czy też ignorowanie tej istotnej dla przyszłych emerytów różnicy obniża wiarygodność szefa rządu.